Kim jest Julia Przyłębska – czy rzeczywiście prezesem Trybunału Konstytucyjnego?
Jest to nie tylko sposób (kto wie, czy nie ostatni z możliwych proceduralnie) na sprawdzenie legalizmu jej poczynań – a co za tym idzie obecnych działań organu będącego niegdyś Trybunałem Konstytucyjnym. Równocześnie jest to przykład poczucia odpowiedzialności władzy sądowniczej RP.
Wszystko za sprawą postanowienia warszawskiego sądu apelacyjnego, który rozpatruje sprawę pochodzącego z listopada ubiegłego roku wniosku ówczesnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego o powstrzymanie od orzekania tzw. sędziów dublerów (czyli Mariusza Muszyńskiego, Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego nieprawidłowo, bo na obsadzone już miejsca, nominowanych do TK przez PiS). Julia Przyłębska, uważająca się za urzędującego prezesa Trybunału, stwierdziła ostatnio, że wycofuje zażalenie byłego prezesa.
Czy Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału zgodnie z prawem?
Sędziowie sądu apelacyjnego skierowali jednak do Sądu Najwyższego pytanie prawne, czy sąd ma kompetencje, aby ocenić „umocowanie osoby powołanej na prezesa TK”, a jeśli tak – to czy Julia Przyłębska została powołana na to stanowisko zgodnie z prawem? Sąd apelacyjny przytacza bowiem poważne wątpliwości z tym związane – zwłaszcza brak wymaganej przepisami uchwały prawidłowo zwołanego Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, która przedstawiałaby prezesowi kandydatów na prezesa.
W gruncie rzeczy chodzi o zbadanie, czy p. Julia Przyłębska faktycznie jest panią prezes, a tym samym: czy może skutecznie działać jako następca prof. Rzeplińskiego?
Swoją prośbę sąd najwyższy uzasadnia, co też wymowne, precedensowym charakterem powstałych problemów prawnych i przekonaniem, że rozstrzygnięcie powinno zapaść „na najwyższym poziomie kompetencji”, aby mogło „kształtować praktykę sądów powszechnych i innych właściwych organów”.