Propaganda à la PiS zawsze służy konkretnym interesom. Nie jest niczym nowym, bo jej rozmaite wersje były stosowane od zawsze, nie tak dawno w PRL.
Wydaje się, że politycy, którzy doprowadzili do zmiany prawa, nie są specjalnie zainteresowani społecznymi skutkami swoich poglądów i działań. Oni chronią życie.
Ewentualny wyrok Trybunału Praw Człowieka czy Komitetu Praw Człowieka przy ONZ nie zniesie orzeczenia Trybunału Przyłębskiej. Otworzy jednak drogę do kwestionowania go przed polskimi sądami.
Trybunał Julii Przyłębskiej w końcu opublikował uzasadnienie do wyroku antyaborcyjnego: jest wewnętrznie sprzeczne, daje władzy „furtkę”, by nie zakazywać całkowicie aborcji ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu. Tuż przed północą w „Dzienniku Ustaw” opublikowano także sam wyrok.
Coraz częściej mamy do czynienia z ponadustawowym bezprawiem ubieranym w ustawowe prawo. Autorytarne tendencje Zjednoczonej Prawicy są oczywiste.
Najnowsza zapowiedź Zbigniewa Ziobry oznacza co najwyżej dalsze ośmieszanie Trybunału Julii Przyłębskiej, po raz kolejny wplątanego w wewnętrzne rozgrywki władzy.
Prawie żadne państwo nie puszy się w stylu: „O proszę, my radzimy sobie z covid-19 lepiej niż inni”. Z wyjątkiem Polski.
Takich par ze świecą szukać. Razem już od 40 lat, nierozłączni, zawsze się wspierają. O konfliktach nic nie wiadomo.
W niedzielę minął miesiąc od wydania wyroku antyaborcyjnego przez Trybunał Julii Przyłębskiej. Wciąż nie jest opublikowany. Uzasadnienia do niego też brak. Co to oznacza?
Orzeczenie TK, nowela p. Dudy i werbalne poczynania polityków dobrej zmiany broniące tych przedsięwzięć są wyjątkowym przejawem głupoty prakseologicznej.