Z drugiej strony domniemanie o wstydzie, jaki może towarzyszyć uzasadnieniom działalności usługowej Trybunału nie-Konstytucyjnego dla jednej partii, może być nietrafne. W końcu nie takie rzeczy tam orzekano.
W ramach „kierowania pracami Sądu Najwyższego” Małgorzata Manowska wprowadza dwuwładzę w Izbie Pracy SN. Realizuje plan wybrania neosędziego na jej prezesa. Zastawia sprytną pułapkę.
MEN nie uznaje zabezpieczenia Trybunału Przyłębskiej w sprawie rozporządzenia o religii w szkołach; wyniki wyborów w Niemczech to wstrząs dla Europy; Tusk na Westerplatte o samotności i wojnie; Iga Świątek w czwartej rundzie US Open; ostrzeżenia przez upałami.
Według Kościoła mamy do czynienia z kolejnym atakiem na katolicyzm jako esencję polskości. Episkopat nacisnął guzik puszczający w ruch ciąg technologiczny, którym wciąż zawiadują dwie panie niekryjące swych propisowskich sympatii.
Szablonowe role, znany scenariusz, przewidywalny finał. Tylko żałośnie, bo publiczności brak, puste ławy dla uczestników, brak polemik prawnych, gra do jednej bramki i spodziewany wyrok pokrywający się z argumentacją wnioskodawców z PiS.
Sejm przegłosował przepisy, w świetle których wyroki wydane z udziałem tzw. dublerów będą nieważne. Nowe prawo pozwoli usunąć ich z Trybunału Konstytucyjnego. Julia Przyłębska, której kadencja upłynęła, przestałaby pełnić funkcję prezeski.
Cała historia orzekania trybunału niekonstytucyjnego w tej sprawie jest żałosna. Został potraktowany jak narzędzie zapewnienia bezkarności i nieodpowiedzialności władzy PiS za rządzenie.
„Pójdziesz siedzieć!” – skandowano pod adresem ludzi władzy PiS przez ostatnie lata. Dlaczego jeszcze nikt nie siedzi? Spokojnie: więzienie to nie jedyna kara, a trzy miesiące to niewystarczający czas na uczciwe rozliczenia.
Ileż było wrzasku ze strony PiS, gdy prezes Rzepliński rozmawiał z posłami PO w gmachu Sejmu, co miało niby znaczyć, że trzyma ich stronę. Wygląda na to, że co wolno kaczystom, to nie uchodzi ich opozycjonistom.
Trudno się spodziewać, że po ośmiu latach kreowania bezprawia Julia Przyłębska i tzw. dublerzy raptem nawrócą się i odetną sami od siebie, ale nie o to tutaj chodzi. I nie takiego skutku uchwały należy się spodziewać.