Popularny tygodnik „Przekrój” przez lata prowadził rubrykę „Humor zeszytów szkolnych”. Od pewnego czasu jej nie ma, może rzeczywistość jest coraz śmieszniejsza. Nawet jeśli ktoś filozoficznie stwierdzi, że świat jako taki nie podlega ocenie w kategoriach „śmieszne/poważne” oraz że przytoczone kwalifikacje dotyczą sposobu mówienia o tym, co realne, przez dorosłych, pozostaje przebogaty arsenał wypowiedzi humorystycznych.
Nieodłączne siostry dwie: PiS i SP
Politycy należą do osób, które dostarczają dużej dawki śmiesznych proklamacji. W naszych czasach i w naszym kraju celują w tym ludzie, których w swoich felietonach określam mianem dobrozmieńców. Przypomnę, że pewna partia, która przyjęła nazwę Prawo i Sprawiedliwość (można ją uznać za przejaw humoru), reklamowała swoje rządy w latach 2015–23 jako proces wdrażania tzw. dobrej zmiany (określenie podobnie zabawne jak to, co kryje się za skrótem PiS).
Całkiem ostatnio PiS ogłosił fuzję (inny termin to „konsolidacja” – użyty przez Jego Ekscelencję, czyli p. Kaczyńskiego) ze stronnictwem kryjącym się pod skrótem SP (dawniej skrywającym Solidarną Polskę, a potem Suwerenną Polskę). Komizm sytuacyjny polega m.in. na tym, że deklaracja o połączeniu PiS i SP opowiada o współpracy, co może sugerować, że ta druga grupa zachowała suwerenność. Niemniej, jak czytamy w relacjach na temat fuzji, SP rozwiązała się, bo stała się częścią PiS.
Mamy więc osobliwą sytuację pojęciowo-ontologiczną. SP przestała istnieć, skoro się rozwiązała, ale nadal egzystuje, ponieważ współpracuje z PiS.