„Uprzejmie informuję, że zrzekłam się funkcji Prezesa TK i obecnie kieruję pracami Trybunału na podstawie art. 11 ust 2 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK” – napisała do pracowników w poniedziałek Julia Przyłębska. O tym, że Przyłębska rezygnuje ze stanowiska prezes Trybunału Konstytucyjnego, „Gazeta Wyborcza” poinformowała w piątek. Przywołany przez nią przepis mówi, że gdy na stanowisku prezesa jest wakat, pracami Trybunału kieruje sędzia o najdłuższym stażu pracy.
Czytaj też: Nowa technika trybunału Przyłębskiej. Mogą mieć świadomość, że się kompromitują
Przyłębska ma plan
Jakie są powody rezygnacji Julii Przyłębskiej? Przemysław Czarnek stwierdził, że chodzi o „kwestie wyłącznie formalne”. „Kadencja sędziego Trybunału Konstytucyjnego wynosi dziewięć lat. Ta kadencja pani prezes kończy się właśnie w grudniu i trzeba wybrać nowego prezesa. Nic tutaj nadzwyczajnego nie ma” – przekonywał w weekend na antenie RMF FM był minister edukacji z PiS.
Dlaczego w takim razie zrezygnowała półtora tygodnia przed końcem kadencji? Rozmówca „Wyborczej” uważa, że chodzi o to, aby to ona przeprowadziła wybory na nowego prezesa. Jako sędzia o najdłuższym stażu mogła zdecydować o terminie zgromadzenia wyborczego TK. Zwołała je na piątek, na godz. 10, i jako czynna sędzia będzie mogła wziąć udział w głosowaniu.
Kilka dni wcześniej – 3 grudnia – z Trybunału odejdzie sędzia Piotr Pszczółkowski, a także dubler Mariusz Muszyński. To ograniczy liczbę głosów z 15 do 13. Okrojony skład wybierze kandydatów do wyboru prezydenta, który ostatecznie wybierze i powoła prezesa TK.