Seans nienawiści w Sejmie. Kaczyński znów otrzymał cios, nawet „grube ryby” w PiS to widzą
„Mor-der-ca!”, skandowali posłowie PiS pod adresem Romana Giertycha, który jako adwokat reprezentuje pokrzywdzonego przez Jarosława Kaczyńskiego w „sprawie dwóch wież” Geralda Birgfellnera. Oczywiście skończy się to zawiadomieniem do prokuratury. Giertych, któremu miało pójść w pięty, z pewnością jest zadowolony. Kaczyński ma zaś powody się bać.
Barbara Skrzypek zeznawała w prokuraturze m.in. w sprawie pełnomocnictwa udzielonego Kaczyńskiemu do reprezentowania jej na nadzwyczajnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki Srebrna 2 lutego 2018 r. Legenda o „zamordowaniu” Barbary Skrzypek przez „szczujących na nią prokuraturę, Romana Giertycha i ludzi z nim związanych” (to słowa Jarosława Kaczyńskiego) ma przykryć tę niewygodną prawdę.
Nie da jej spocząć w pokoju
Znów zmuszony jestem napisać te słowa: wiele już gorszących scen widział polski Sejm, ale scena, która rozegrała się w środę podczas zwołanego na wniosek PiS nadzwyczajnego posiedzenia poświęconego sprawie śmierci Barbary Skrzypek, była szczególna. Ofiarą hucpiarskiego spektaklu, który odbył się na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego, stała się bowiem osoba niedawno pochowana, w dodatku podobno osobiście bliska prezesowi PiS. Zmarłej 15 marca Barbarze Skrzypek były szef nie da spoczywać w pokoju. Za wszelką cenę musi zakrzyczeć poczucie winy, że wplątał ją w brudną sprawę „dwóch wież”, rzucając nienawistne oszczerstwa pod adresem prokurator Ewy Wrzosek, Romana Giertycha i innych. Ale tym razem chyba przeszarżował.