Na Węgrzech neutralizacja Sądu Najwyższego zaczęła się od usunięcia jego prezesa Andrasa Baki. Orbán zrobił to za pomocą zmiany przepisów dotyczących wieku prezesa. PiS kwestionuje zaś tryb wyboru pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf. O tym, że przepisy o wyborze kandydatów na prezesa SN są sprzeczne z konstytucją, orzec ma, przejęty przez PiS, Trybunał Konstytucyjny. Tymczasem w Sądzie Najwyższym czeka na rozpatrzenie sprawa legalności wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Po odejściu z Trybunału prezesa Andrzeja Rzeplińskiego to pierwsza prezes SN jest liderką sędziowskiego oporu. Nawołuje sędziów do wierności konstytucji i własnemu sumieniu. I uprzedza, że za tę wierność przyjdzie sędziom płacić osobistą cenę. Wniosek posłów PiS do TK w sprawie legalności jej wyboru jest kuriozalny prawnie. I sprzeczny z dotychczas głoszonymi poglądami PiS. Mularczyk wywodzi, że przepis ustawy o Sądzie Najwyższym (art. 16), dający Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów SN kompetencję wyboru dwóch kandydatów, z których prezydent wybierze Pierwszego Prezesa SN, i powierzający Zgromadzeniu uchwalenie regulaminu wyborów tych kandydatów – jest sprzeczny z art. 183 konstytucji. Ten zaś mówi, że Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Gdzie tu sprzeczność?
Zdaniem Mularczyka i pozostałych 50 posłów podpisanych pod wnioskiem sprzeczność z konstytucją polega na tym, że szczegóły wyboru określono w regulaminie SN, czyli akcie o niskiej randze. Argument Mularczyka miałby jakiś sens, gdyby w konstytucji napisano, że kandydatów na prezesa wyłania się „w trybie i na zasadach określonych w ustawie”.