Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Transfery III RP

Politycy, którzy przeszli na drugą stronę barykady

Jacek Saryusz-Wolski coraz słabiej identyfikował się z PO, aż stał się narzędziem w rękach PiS; Andrzej Celiński, były opozycjonista, wstąpił do SLD. Jacek Saryusz-Wolski coraz słabiej identyfikował się z PO, aż stał się narzędziem w rękach PiS; Andrzej Celiński, były opozycjonista, wstąpił do SLD. Witold Rozbicki, Andrzej Hulimka / Reporter
Trzeba spalić za sobą mosty, a przecież nie ma pewności, że w nowej partii uda się zadomowić. „Zdrajcy” nigdy nie mają lekko. Czemu więc tak ich wielu w polskiej polityce?
Zyta Gilowska, wypchnięta z PO, weszła do rządu Marcinkiewicza; Ryszard Czarnecki, były szef ZChN, założył krawat samoobrony.Witold Rozbicki, Maciej Macierzyński/Reporter Zyta Gilowska, wypchnięta z PO, weszła do rządu Marcinkiewicza; Ryszard Czarnecki, były szef ZChN, założył krawat samoobrony.

„Ze zgrozą obserwuję, jak w instytucjach unijnych Polak Polakowi prędzej zaszkodzi, niż pomoże. Nie lubimy i nie rozumiemy siebie, więc nie dziwmy się, że i inni nas nie rozumieją” – mówił Jacek Saryusz-Wolski w wywiadzie dla „Polska The Times” w 2008 r. Puentował: „Kiedy powstają takie sytuacje, to widzę w oczach kolegów z Parlamentu Europejskiego przede wszystkim niezrozumienie (…)”. Co takiego dostrzeże teraz w oczach europejskich rozmówców po upokarzającej klęsce swych nowych politycznych protektorów na unijnym szczycie?

Trudno dociec, co skłoniło doświadczonego polityka, iż pozwolił się wykorzystać jako narzędzie w awanturniczej i partackiej rozgrywce. W opowieściach niedawnych kolegów z PO dominuje słowo frustracja. Coraz bardziej się od nich oddalał i coraz słabiej identyfikował ze swym obozem. I poniekąd można to zrozumieć. Saryusz kojarzył się z odległymi czasami, gdy Platforma licytowała się z PiS w „twardej obronie narodowych interesów”. Tyle że, przedłużając euromandat w kolejnych elekcjach, Saryusz podejmował się reprezentowania aktualnej linii Platformy.

Dociekanie cudzych intencji jest ryzykowne. Osobisty interes wcale nie musi kolidować z ideowością. Koniunkturalny wybór też może służyć zbiorowym celom. Tak samo jak twarda ideowość może prowadzić na manowce. W pierwszej dekadzie III RP wielkie wędrówki partyjnych ludów były zjawiskiem powszechnym. System się kształtował, z galimatiasu przełomu dopiero wyłaniały się podziały porządkujące poglądy Polaków. Zaroiło się więc od notorycznych, głównie prawicowych Brutusów. Jednak patrzono na nich na ogół z politowaniem, prawdziwe oburzenie rezerwując na szczególnie drastyczne przypadki przekroczenia historycznej barykady.

Po co im to było?

Polityka 11.2017 (3102) z dnia 14.03.2017; Polityka; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Transfery III RP"
Reklama