Wybory ministra Błaszczaka
Spotkanie na Nowogrodzkiej zamiast z komisarzem ds. migracji. Europa niech zaczeka, bo prezes ważniejszy?
Problem migracji jakoś od początku ministrowi Błaszczakowi nie leży, a uchodźcy mocno go uwierają. Odżegnuje się od unijnej polityki migracyjnej i nie zgadza się z nią. Straszy też uchodźcami, którzy rzekomo już tylko czekają, żeby zalać Polskę. I uważa, że wraz z uchodźcami nasz kraj zacznie mieć problem z terroryzmem, co widzimy we Francji, Niemczech czy Belgii.
Minister Błaszczak nie chce też przyjmować emigrantów z Czeczeni, którzy od kilku miesięcy koczują na dworcu w Terespolu, bo przecież, jak mówi, w Czeczenii nie ma wojny. Cały czas przypomina, że Polska jest otwarta na uchodźców, i podaje przykład Ukraińców, których witamy z otwartymi ramionami.
Warszawie nie podoba się to, co robi w kwestii imigrantów Bruksela
Minister nie ukrywa niechęci do poczynań poprzedniego rządu względem imigrantów. Kiedyś przyznał nawet, że według niego poprzedni rząd tak szybko przystał na udział naszego państwa w rozlokowywaniu uchodźców i przydzielone nam kwoty, ponieważ Donald Tusk chciał osiągnąć wymarzone unijne stanowisko. Czyli poprzednicy PiS przehandlowali bezpieczeństwo Polski w imię osobistego sukcesu Tuska.
On jednak, jako urzędujący minister, to wszystko chce odwrócić. Żadnych uchodźców z krajów Afryki Północnej i z Bliskiego Wschodu u nas nie będzie. Uszczelnimy nasze granice i, jak mówi minister Błaszczak, Polska będzie wreszcie bezpieczna. W tym duchu rząd PiS unieważnił dokument dotyczący polityki migracyjnej, przyjęty przez ekipę PO-PSL w 2012 r., argumentując, że jego treść jest już nieaktualna, nie przystaje do obecnych wyzwań i zagrożeń i nie uwzględnia kryzysu migracyjnego oraz zagrożenia terroryzmem.
Warszawie nie podoba się to, co robi w kwestii imigrantów Bruksela, i chce przedstawić swoje propozycje zmian np. w kwestii ochrony unijnych granic.