Eurokorpus – zasób kadrowy MON
Polska opuszcza Eurokorpus? Trudno o gorszy moment na taką decyzję
Oficer sztabowy to rzadkie dobro. Taki, który jeszcze dobrze zna języki i otrzaskał się w strukturach NATO, jest podwójnie wartościowy. Dla Polski, która wskutek decyzji NATO stała się centrum dowodzenia czterech wzmocnionych batalionów rozmieszczanych na wschodniej flance Sojuszu, każdy doświadczony sztabowiec ze znajomością zasad międzynarodowej współpracy jest dzisiaj na wagę złota.
Dlatego nie panikuję po decyzji MON o zredukowaniu naszego zaangażowania w sztabie w Strasburgu. Traktuję ją bardziej jako trudną konieczność albo wręcz dowód zapaści kadrowej, za którą tylko w części odpowiedzialny jest obecny minister. Po prostu ekspansja NATO na wschód nastąpiła po okresie redukcji dowództw sojuszniczych wyższego szczebla i nawet gdybyśmy chcieli, nie mieliśmy szansy „wychować” w nich wystarczającej liczby oficerów. A niestety nie bardzo przez ostatnie lata chcieliśmy.
Sztab wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie jest w trakcie rozbudowy. Kadrowo ma się zwiększyć ponaddwukrotnie do przyszłego roku. Wtedy też ma być ustanowione dowództwo niższego – dywizyjnego – szczebla w Elblągu. W obu Polska zadeklarowała istotny wkład, choć oczywiście nie jest sama. Ale potrzebni są też oficerowie łącznikowi w wielonarodowych batalionach NATO i jednostkach integracji z siłami narodowymi NFIU. Około stuosobowy „zasób kadrowy” w Strasburgu jest ich naturalnym rezerwuarem.
Oczywiście ta decyzja następuje w złym momencie. Polska wysłała już wystarczającą liczbę sygnałów o braku zainteresowania pogłębioną współpracą europejską, by dać powody do zaniepokojenia. Również ostatnie wypowiedzi