„Jestem zadowolony z tej odprawy” – słowa prezydenta RP, który samotnie relacjonował wyniki ponaddwugodzinnej rozmowy z Antonim Macierewiczem, nie pozostawiają wątpliwości, kto na obecnym etapie jest górą.
Już sama nieobecność ministra obrony w ogrodach BBN była symboliczna. Słowa prezydenta wskazują, że przynajmniej na razie musi zaakceptować dominującą pozycję szefa resortu, nad którym konstytucyjnie sprawuje zwierzchnictwo.
Andrzej Duda zadowolony ze współpracy z Macierewiczem
Zgłaszane przez prezydenta i jego współpracowników w ostatnich dniach zastrzeżenia i wątpliwości według Andrzeja Dudy zostały wyjaśnione. Do powstającego w Polsce wielonarodowego dowództwa NATO mają być zgłaszani oficerowie, został też wyznaczony jego szef, niedawno odwołany ze Sztabu Generalnego WP gen. bryg. Krzysztof Motacki. Prezydent przyznał, że niewymieniony z nazwy kraj sojuszniczy wyznaczył też zastępcę dowódcy dywizji. To wytrąciło prezydentowi z ręki pierwszy z argumentów ujawnionych w pismach skierowanych w ostatnim czasie do MON.
Drugi dotyczył stanowisk attaché obrony. Tu również Andrzej Duda przyznał, że otrzymał informacje, iż „zostaną one wypełnione” i że ten „mankament zostanie usunięty”. Ani słowem nie zająknął się o wątpliwościach, jakie jeszcze kilka dni temu były podnoszone w sprawie nominacji gen. bryg. Cezarego Wiśniewskiego na attaché obrony w USA. Być może usłyszał, że nikogo lepszego na to stanowisko nie ma.
Prezydent oświadczył też, że i pozostałe tematy – jak budowa wojsk OT i modernizacja sił zbrojnych – nie budzą już jego zastrzeżeń.