Ekspert: W języku dyplomacji brak spotkania z Trumpem oznacza słabą pozycję Szydło
5 lipca wieczorem na niespełna 24 godziny przyleci do Polski prezydent USA Donald Trump. Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański zapytany w TVN24 o to, czy dojdzie do spotkania prezydenta USA z premier Beatą Szydło, stwierdził, że „jest możliwe, ale wydaje mu się, że nie ma takich planów, ponieważ to byłoby coś nadzwyczajnego”.
Dziś już wiemy, że do takiego spotkania nie dojdzie, a Szymański minął się z prawdą. Leszek Miller przypomniał właśnie, że on jako premier w maju 2003 r. spotkał się w Polsce z ówczesnym prezydentem Stanów Zjednoczonych George’em Bushem. I nie był to jedyny taki przypadek w historii.
Anna Dąbrowska: – Czy spotkanie Beaty Szydło z Donaldem Trumpem rzeczywiście byłoby czymś nadzwyczajnym?
Jan Wojciech Piekarski: – Minister Krzysztof Szymański nie wiedział, jak mądrze odpowiedzieć na zadane mu pytania. Protokoły dyplomatyczne są podporządkowane pewnym praktykom politycznym. Niektórzy mówią, że prezydent może się spotykać tylko z prezydentem, ale to nieprawda. Wiadomo przecież, że w czasie wizyty w Niemczech partnerem prezydenta Donalda Trumpa jest kanclerz Angela Merkel.
W Polsce tradycyjnie gospodarzem wizyt prezydenta innego kraju jest prezydent RP. Ale praktyka jest również taka, że premierzy uczestniczą w uroczystości powitania i we wszystkich oficjalnych spotkaniach. Rozmowy plenarne prowadzi prezydent z udziałem ministrów członków gabinetów, tak jak zresztą jest to przewidziane podczas wizyty Trumpa.
W tych rozmowach mają uczestniczyć ministrowie Waszczykowski, Macierewicz i wicepremier Morawiecki, ale rzeczywiście bez udziału premier.