Minister spraw wewnętrznych i administracji zapowiedział nowelizację ustawy o zgromadzeniach. To postulat ruchu społecznego Obywatele RP. Czyżby władza stanęła po stronie obywateli?
Obywatele RP od kilku miesięcy domagają się przywrócenia wolności zgromadzeń. Zmieniona przez PiS ustawa tę wolność przynajmniej w przypadku tzw. miesięcznic na Krakowskim Przedmieściu całkowicie zabrała. Zapowiedź kolejnej nowelizacji nie oznacza jednak, że u szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka nastąpiła cudowna przemiana. Z zamordysty nie stał się nagle liberałem. On po prostu zamierza wprowadzić kolejne restrykcje. Chce, aby za policyjną ochronę prywatnych miesięcznic Jarosława Kaczyńskiego płacili ci, którzy im się sprzeciwiają.
Mariusz Błaszczak i jego racje
Zastanówmy się, jak należałoby stosować takie prawo. Dajmy na to: jest grupa, która od siedmiu lat raz na miesiąc blokuje innym obywatelom swobodny dostęp do Krakowskiego Przedmieścia na długości od placu Zamkowego po Pałac Prezydencki. I deklaruje to blokowanie. Jeżeli dobrze rozumiemy głęboką myśl ministra Błaszczaka, powinna płacić za koszty ochrony. Tu akurat pełna zgoda. Za policyjną ochronę prywatnych miesięcznic płacić winni ich uczestnicy. Za te setki, a od pewnego czasu tysiące policjantów. Za utrudnienia w ruchu. Za karetki pogotowia i wozy strażackie w pełnej gotowości. Za barierki, którymi miesięcznice odgradzane są od świata.
Błaszczakowi jednak zaświtało w głowie, że płacić powinni ci, których wyrzucono poza Krakowskie Przedmieście i którzy chcą tam powrócić, aby w sposób pokojowy móc wyrazić swoje poglądy.