To rocznica porozumień sierpniowych w Stoczni Gdańskiej z 1980 r., obchodzona w 2017 r. według nowopolskich rytuałów pod rządami partii PiS. Wśród zebranych: ta strona bramy to oszołomy, prawdziwi Polacy i zwykli ludzie, a tamta – lemingi, ubecy i suto opłacane przez wrogów Polski zdradzieckie mordy. Ci i ci mają mocne głośniki i rozgłaszają postprawdę lub prawdę: oszołomy wciąż z narażeniem życia walczą z komuną o wolność przy stylizowanych na lata 80. pieśniach gitarowych bardów, a lemingi mają fiestę z powodu wywalczenia wolności w latach 80.
Ruch przez bramę jest swobodny, ale dochodzący miewają dezorientację z wyborem stron, bo tutaj i tutaj głośno słucha się archiwalnego Lecha Wałęsy, który w 1980 r. w sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina twardo stawia się komunistom. Ponadto obie strony bramy pokrzykują na własny użytek: Solidarność, Solidarność!
Rano
„Jestem dumnym oszołomem/Nie lemingiem durnowatym” – puszczali przez głośniki rano pod bramą stoczni, po stronie pomnika Poległych Stoczniowców 1970 r. Ktoś śpiewał mocno i odważnie, ale nie osobiście, tylko z internetu. Po placu Solidarności kręcili się mężczyźni w maciejówkach i przybijali gwoździami do chodnika płachty z nazwiskami osób do upamiętnienia. Na klombach przy bramie siedzieli emerytowani stoczniowcy, między sobą wspominali zakład pracy i Wałęsę z dawnych lat. Rozmowa trochę się nie kleiła, bo nie udawało się oddzielić faktów od zmyśleń; na przykład jeden mówił: w 70. roku budowało się osiedle Zaspa i Wałęsa dostał całe piętro w bloku, to jaki z niego był niewygodny opozycjonista? Drugi na to: co pan gadasz, nie na Zaspie, tylko na Stogach, i dostał nie piętro, ale mieszkanie. Pierwszy: jak nie całe piętro, to przynajmniej dwa mieszkania dostał! Starsza kobieta: co ten Wałęsa zrobił dla zwykłych ludzi – nic.