Gotowy projekt trafił do prezydenta. Ideę popierają organizacje pro-life, Kościół na razie milczy. W wielu środowiskach inicjatywę rzecznika uznano za kolejny przykład odbierania polskim kobietom podmiotowości. Ale to objaw szerszego zjawiska cywilizacyjnego.
Dobra zmiana...?
Zmiana prawa miałaby przeciwdziałać rodzeniu się dzieci z płodowym zespołem alkoholowym FAS. Zespół występuje w różnym nasileniu: od nadpobudliwości i trudności w koncentracji po poważne upośledzenie umysłowe, zaburzenia psychiczne i neurologiczne. Jak podkreśla RPD, dla ciężarnych nie ma bezpiecznej dawki alkoholu czy innej substancji odurzającej. Ani bezpiecznej częstotliwości ich przyjmowania. Stąd w projekcie ustawy zapis, że internowanie wcale nie ma dotyczyć tylko kobiet uzależnionych, ale każdego „przypadku spożywania alkoholu przez kobietę w ciąży, używania przez nią narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych”. Jeśli ktoś złoży na kobietę doniesienie na policję, do prokuratury lub do sądu rodzinnego – wszczynane ma być postępowanie cywilne, które może zakończyć się przymusowym umieszczeniem jej na oddziale leczniczym. W praktyce będą to oddziały odwykowe w szpitalach psychiatrycznych. Tam ma być poddana terapii „w celu pomocy w zachowaniu przez nią abstynencji”. Krzysztof Brzózka, szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, nie popiera tego pomysłu.
Propozycja RPD nie wzięła się znikąd. Od 2013 r. w mediach pojawia się więcej informacji o pijanych kobietach w ciąży. Np. w Gdyni kobieta urodziła dziecko, będąc kompletnie pijana. W Poznaniu do szpitala z zatruciem alkoholowym trafiła kobieta w ósmym miesiącu ciąży. W Tomaszowie Mazowieckim pijana ciężarna straciła przytomność w sklepie monopolowym, kupując alkohol.