Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sądy otwierają się na zwykłych ludzi

Zwiększona dostępność do sądów wiąże się ze zwiększeniem dostępności do innych rzeczy, np. do zakładów karnych.

PiS obiecało ułatwienie zwykłym ludziom dostępu do wymiaru sprawiedliwości i trzeba powiedzieć, że obietnicę tę realizuje. Szeroki dostęp do sądu i prokuratora mają dziś osoby z rozmaitych środowisk, które w dodatku nie muszą szukać z tym prokuratorem kontaktu, bo on sam je wcześniej czy później znajdzie. Uzyskanie dostępu do prokuratora nie wymaga nawet bycia przestępcą, gdyż pod rządami PiS sale sądowe szeroko otworzyły się także na osoby uczciwe, co jest moim zdaniem rozwiązaniem słusznym, ponieważ i takim osobom należy się prawo do porządnego procesu i wyroku skazującego.

Aby stanąć przed sądem, nie musimy obecnie posiadać żadnych znajomości ani się przesadnie wysilać. Wystarczy, że spróbujemy zablokować miesięcznicę smoleńską, marsz ONR albo weźmiemy udział w demonstracji przeciwko władzy, na której będziemy skandować nazwisko Lecha Wałęsy. W całym kraju toczy się obecnie ponad 800 spraw przeciwko zwykłym ludziom uczestniczącym w protestach i trzeba przyznać, że ich procesy cieszą się sporą popularnością. Podczas rozpraw sale sądowe są pełne, nie brakuje osób wspierających, niezależnych obserwatorów i polityków opozycji. Dochodzi do sytuacji, gdy chętnych do wejścia jest tylu, że sąd musi ograniczać liczbę przepustek, co tylko potwierdza, że otwarcie się wymiaru sprawiedliwości na zwykłych ludzi było decyzją słuszną.

Zwiększona dostępność do sądów wiąże się ze zwiększeniem dostępności do innych rzeczy, np. do zakładów karnych. Rząd obiecuje, że po głębokiej reformie sądownictwa o pobyt w tego typu zakładach będzie zwykłym ludziom łatwiej. Na razie jednak sytuacja jest wciąż daleka od ideału, bo wiele procesów nie kończy się pobytem w zakładzie, co jest zjawiskiem niepokojącym z uwagi na to, że agresja niektórych zwykłych ludzi wobec władzy narasta.

Polityka 44.2017 (3134) z dnia 30.10.2017; Felietony; s. 4
Reklama