Niedawno na tych łamach poddano analizie wyniki sondaży (POLITYKA 44). Z interpretacji długofalowych trendów poparcia partii politycznych, od wyborów w październiku 2015 do października 2017 r., wynika, że jedynie cztery razy doszło do istotnych zmian preferencji wyborczych Polaków. Po raz pierwszy, zaraz po wyborach, gdy niesiona efektem świeżości Nowoczesna błyskawicznie rosła w siłę, osiągając niewiarygodny z dzisiejszej perspektywy wynik 30 proc. poparcia w grudniu 2015 r. Po raz drugi Nowoczesna znów przekroczyła wyraźnie 20 proc. poparcia dzięki realizacji akcji Misiewicze.
Trzecie poważne wahnięcie nastrojów to kryzys parlamentarny z końca zeszłego roku: demonstracja siły władzy, upokorzenie opozycji, spowodowały, że notowania partii rządzącej poszybowały w górę. Ostatnim akordem była klęska rządu Beaty Szydło w Brukseli, której symbolem stało się przegrane głosowanie w sprawie kolejnej kadencji Donalda Tuska wynikiem 27 do 1. Na krótko notowania PO urosły do poziomu 30 proc., realnie zagrażając PiS na pozycji lidera. Od tego momentu poparcie dla PiS rośnie. Notowania PO w długookresowym trendzie od wiosny 2017 r. spadają, a Nowoczesna utrzymuje się lekko nad progiem wyborczym.
Co z tego wynika dla opozycji? Jakie wnioski można wysnuć z tych trendów? Innymi słowy – jak skutecznie wygrać z PiS? Oto garść uwag.
Zjednoczeni
Notowania Nowoczesnej i PO są ze sobą ściśle powiązane. Współczynnik korelacji obu trendów wynosi 0,7. To znaczy, że gdy jedna z tych partii traci dziesięciu wyborców, to siedmiu z nich przerzuca swoje głosy na drugą. Warto zauważyć, że przy okazji trzech z dziesięciu wycofuje swój głos w ogóle, deklarując brak zainteresowania udziałem w wyborach.