Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

O co chodzi chorym dzieciom

MSWiA ostrzega: „Należy pamiętać, że potencjalni terroryści wykorzystują każdy możliwy sposób na przedostanie się na terytorium państw członkowskich UE”.

Do pomysłów totalnej opozycji szczególnie mocno wymierzonych w nasze bezpieczeństwo należy pomysł przyjęcia na leczenie w Polsce kilkunastoosobowej grupy dzieci – ofiar wojny w Syrii. Nie chodzi tylko o to, że nie wiadomo, jakie pasożyty te dzieci mogą do nas zawlec i roznieść po placówkach szpitalnych, w których byłyby leczone. Chodzi o sprawę zasadniczą, tzn. o to, że – jak pisze MSWiA, oceniając ten pomysł – „organizowanie transferów cudzoziemców i uchodźców do Polski nie jest rozwiązaniem właściwym”.

W opinii MSWiA niewłaściwość tego rozwiązania wynika z faktu, że stawia ono przed polskimi służbami wyzwania, którym te służby mogą nie sprostać. „Szczególnie trudnym wyzwaniem w powyższym zakresie pozostaje identyfikacja cudzoziemców”. Zdaniem resortu ustalenie, czy dany cudzoziemiec rzeczywiście nim jest, może przekraczać możliwości polskich służb. To zresztą zrozumiałe, bo wprawdzie cudzoziemcy posiadają paszporty, ale niby skąd służby mają mieć pewność, że osoba ze zdjęcia w paszporcie i uderzająco podobna do niej osoba, która się tym paszportem posługuje, to jedna i ta sama osoba? Polskie służby nie są Duchem Świętym, żeby to wiedzieć.

Jeszcze poważniejszym wyzwaniem jest zdaniem MSWiA „weryfikacja powodów, dla których cudzoziemcy decydują się na przyjazd do Polski”. Oczywiście i my, i służby tych powodów się domyślamy. Wiadomo, że jeśli przyjeżdża do nas osoba, której nasze służby nie potrafią zidentyfikować na podstawie paszportu, bo nie wiadomo, czy ten paszport jest jej czy nie jej, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że celem takiej osoby może być zagrożenie naszemu bezpieczeństwu. Jeśli chodzi o chore dzieci z Syrii, to nawet gdyby naszym służbom udało się ustalić, że te dzieci na pewno są z Syrii i że są chore, musiałyby się jeszcze upewnić, czy rzeczywistym powodem, dla którego dane dziecko do nas przylatuje, jest ponad wszelką wątpliwość to, że chce się leczyć.

Polityka 5.2018 (3146) z dnia 30.01.2018; Felietony; s. 4
Reklama