Kraj

Bomba serial

Mizerski na bis

Polityka
W okół tego, czy w „Ojcu Mateuszu” bomba powinna wybuchnąć, rozpętała się dyskusja.

Media informują, że w 240. odcinku serialu „Ojciec Mateusz”, na placu zabaw dla dzieci miał wybuchnąć pierwszy w Polsce ładunek podłożony przez islamskich terrorystów. Sprawcą miał być niedawno przybyły do Polski uchodźca Szihab, a do eksplozji nie doszło tylko dlatego, że aktor, który miał być Szihabem, odmówił zagrania roli. „Mogę zagrać mordercę, gwałciciela, jestem aktorem. Ale dziś, w szczególnie gorącym momencie, nie mogę przykładać ręki do podsycania obaw wobec ofiar kryzysu uchodźczego” – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Do przygotowania eksplozji przyznali się producenci „Ojca Mateusza”, ale za zamachem stoją podobno włoscy scenarzyści z telewizji RAI, na licencji której kręcony jest „Ojciec Mateusz”. Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że w oryginalnej włoskiej wersji zamiast bomby został użyty wirus Ebola, ale na wprowadzenie wirusa do „Ojca Mateusza” władze TVP się nie zgodziły. Uznały, że w naszych realiach wirus nie ma sensu, a wybuch bomby podłożonej przez islamistę – widocznie ma, gdyż jest zgodny z polityką polskiego rządu, mającą na celu ochronę Polek i Polaków przed tego rodzaju wybuchami. Poza tym wybuch mógłby ukazać widzom rzeczywiste powody, dla których uchodźcy przybywają do Polski i unaocznia im ponury fakt, że nawet jeśli w mieście takim jak Sandomierz jest tylko jeden uchodźca, to wcale nie znaczy, że nie może on chcieć zdetonować bomby. Bo jak się okazuje – może.

W okół tego, czy bomba powinna wybuchnąć, rozpętała się dyskusja. Część widzów była zdania, że nie, bo misja TVP nie polega na podkładaniu bomb w kręconych za nasze pieniądze serialach, a część – że tak i że bomba powinna wybuchnąć o wiele wcześniej, a nie dopiero w 240.

Polityka 5.2018 (3146) z dnia 30.01.2018; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Bomba serial"
Reklama