Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ukryte w niepamięci

Prof. Jan Grabowski: Pod powierzchnią jest głęboko zakorzeniony antysemityzm

„Getta w okupowanej Polsce w większości były otwarte. Żadnych murów, czasem niedbale zbity z desek parkan czy płot. Ale Żydzi wiedzieli, że nie mogą wyjść poza wyznaczony teren”. „Getta w okupowanej Polsce w większości były otwarte. Żadnych murów, czasem niedbale zbity z desek parkan czy płot. Ale Żydzi wiedzieli, że nie mogą wyjść poza wyznaczony teren”. Wikipedia CC BY 4.0
Rozmowa z prof. Janem Grabowskim o faktach dotyczących Zagłady na terenach Polski. O tym, jakie są i czym właściwie są.
Ulica Tłomackie w warszawskim getcie, luty 1941 r.East News Ulica Tłomackie w warszawskim getcie, luty 1941 r.

Katarzyna Czarnecka: – W nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej użyto sformułowania „kto wbrew faktom...”. Co to właściwie znaczy? Historycy niekiedy spierają się o fakty.
Jan Grabowski: – Raczej o ich interpretację – one same z rzadka podlegają dyskusji. Ale w momencie, kiedy przychodzą naciski polityczne, debata historyczna przeradza się w pojedynek sił. A intelektualiści, historycy czy dziennikarze w starciu z państwem nie mają szans.

Czy w przypadku stosunków polsko-żydowskich w czasach Zagłady istnieje spór o fakty?
Tak. Historia Zagłady stanowi bowiem – nie waham się użyć tych słów – najbardziej drażliwy punkt w polskiej historii i zarazem jedyny, nad którym Polacy i polskie władze nie mają kontroli. Chyba wszyscy się zgodzą, że dzieje naszego kraju wzbudzają w świecie bardzo ograniczone zainteresowanie. Z tym właśnie jedynym wyjątkiem, o którym rząd i nacjonaliści chcieliby mówić jak najmniej. I w tej sprawie istnieją dwa zestawy faktów. Jeden – wykładany w szkołach, wchodzący do oficjalnego obiegu w Polsce, w który nasze społeczeństwo wierzy – oparty jest na męczeństwie narodu polskiego oraz na poświęceniu Sprawiedliwych. Drugi to narracja światowa, w której obok Sprawiedliwych widać inne postawy. Widać tłumy ludzi, którzy Żydom życzyli źle, którzy na żydowskiej krzywdzie chcieli się dorobić lub im się to udało.

Czyli mamy pojedynek opinii. A gdzie jest prawda?
Nie nazwałbym tego pojedynkiem opinii, chodzi tu raczej o stłumienie niezależnych badań i narzucenie społeczeństwu narodowo-nacjonalistycznej interpretacji. Natomiast dążenie do jak najpełniejszego poznania prawdy o przeszłości w oparciu o jak najstaranniej rozpoznaną podstawę źródłową jest obowiązkiem naszym – zawodowym historyków.

Polityka 7.2018 (3148) z dnia 13.02.2018; Polityka; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Ukryte w niepamięci"
Reklama