Paradoks polega na tym, że premier miał, m.in. dzięki znajomości angielskiego, wzmacniać naszą soft power na arenie międzynarodowej, a to właśnie angielszczyzna premierowi zaszkodziła. W świat poszło, że Morawiecki mówił o polskich i żydowskich sprawcach Holokaustu, gdy odpowiadał na pytanie dziennikarza o nową ustawę o IPN.
– Jako polityk jest mniej dojrzały niż Szydło. Zgubiła go pewność siebie – uważa posłanka PiS. A polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego dodaje: – Usnął w nim polityk, a obudził się publicysta. Nawet Kornel Morawiecki, ojciec premiera i lider wspierającego rząd koła poselskiego, radził synowi, by przeprosił za postawienie w jednym szeregu Niemców, Polaków i Żydów (i żeby na drugi raz Mateuszowi towarzyszył tłumacz), ale bezskutecznie.
Jednym z podstawowych celów wymiany Szydło na Morawieckiego była poprawa wizerunku Polski w świecie. Pierwsze sto dni nowego rządu, do których powoli się zbliżamy, było z tego punktu widzenia spektakularną klęską. Na drugi plan zeszły wprawdzie kłopoty z Komisją Europejską w sprawie praworządności, ale stało się tak nie dzięki udanej ofensywie w Brukseli, lecz przez wybuch konfliktu dyplomatycznego z Izraelem i USA. Forsowana przez resort Zbigniewa Ziobry nowelizacja ustawy o IPN została uchwalona w najgorszym możliwym terminie (co przyznają publicznie rządzący) i wbrew sugestiom naszego największego sojusznika.
Z informacji podanych m.in. przez onet.pl wynika przy tym, że w rządzie panuje bałagan, a przepływ informacji jest ograniczony i opóźniony. To obciąża nie tylko Ministerstwo Sprawiedliwości i MSZ, lecz i samego premiera, który ma czuwać nad całością. Nie pomagają sprzeczne deklaracje polityków o mocy ustawy o IPN – w tym samym czasie słyszeliśmy, że ustawa będzie stosowana i niestosowana.