Tych, którzy mieli nadzieję, że bolące kolano utrudni Jarosławowi Kaczyńskiemu myślenie, z pewnością rozczarował przeciek z Komitetu Politycznego PiS. Ostrzega on, że przebywający w szpitalu prezes „jest w świetnej formie intelektualnej”. Uważam, że dla obozu rządzącego to dobra wiadomość w sytuacji, gdy forma wielu innych przedstawicieli tego obozu budzi uzasadniony niepokój.
Wystąpienia rzeczniczki PiS nie pozostawiają wątpliwości, że na myślowe race w jej wykonaniu nie ma co liczyć. Na pogłębiającą się niedyspozycję intelektualną marszałka Karczewskiego wyraźnie wskazuje jego wypowiedź o zagrożeniu epidemiologicznym ze strony przebywających w Sejmie niepełnosprawnych. Z kolei marszałek Kuchciński, w pełni świadomy tego, czym dysponuje, odgrodził się parawanem, a zwyżkę formy podobno szykuje na przyszły sezon, gdy wystartuje na europosła. Być może dobrze wytrenowany Kuchciński poprawi w Parlamencie Europejskim wizerunek Polski, mocno nadwyrężony przez nie najlepiej dysponowanych kolegów, takich jak Ryszard Czarnecki.
Jest nadzieja, że rosnąca forma intelektualna Jarosława Kaczyńskiego pomoże w dalszym usprawnianiu tego, co wciąż nie działa tak, jak powinno. Niedawne spotkanie posłanki Lichockiej z mieszkańcami Lipna pokazało, że do usprawnienia pozostało wiele, z tym że trzeba to robić z wyczuciem. „Ja też najchętniej bym wszystko pozamykała, powsadzała do więzień, zrobiła porządek raz dwa trzy i wprowadziła (…) jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego”, zadeklarowała ożywiona intelektualnie Lichocka, ale – jak wyjaśniła – „niestety nie możemy sobie na to pozwolić, bo jesteśmy krajem demokratycznym”.
Rozumiem obecną w tej opinii nutę bezradności, ale chcę powiedzieć jasno: to, że jesteśmy krajem demokratycznym, nie jest winą Lichockiej czy PiS.