Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pomysły PFN

Szpiegowanie i jego zakres podlega nieustannym sprostowaniom i dementi, nie wiadomo więc, co jest utajnione, a co nie.

Podobno 300 tys. zł netto wyda Polska Fundacja Narodowa na album o Janie Pawle II i rozsyłanie go po świecie. Z kolei w amerykańskim Kongresie będzie promować postać generała Ryszarda Kuklińskiego. Gdyby panowie Maciej Świrski i Cezary Jurkiewicz chcieli masochistycznie pokazać wszem i wobec swoją niekompetencję, to lepiej by nie trafili. Zacznijmy od szpiega.

Tak już jakoś jest, że o szpiegach mało się gada i mało się nimi historie narodowe szczycą. Wynika to z braku źródeł, gdyż rozliczni szpiedzy obsługują dwie i więcej stron naraz, a rzecz jest wszędzie żenująca. Samo szpiegowanie i jego zakres podlega nieustannym sprostowaniom i dementi, nie wiadomo, co jest utajnione, a co nie, tak że dotychczas nikt nie da głowy, czy na pewno parali się szpiegostwem (a jeśli tak, to o jakim znaczeniu), np. Rosenbergowie czy Mata Hari.

Przede wszystkim jednak z samej swojej natury wymaga szpiegostwo oszukiwania, kłamstwa, nadużywania zaufania, by na tym tylko poprzestać. Nie jest to więc zawód, który należałoby polecać dzieciom. Znacznie lepiej, jeśli chcą być strażakami. Nic też dziwnego, że jedynym europejskim szpiegiem, który wywalczył sobie poczesne miejsce w dziejach, jest kawaler Charles de Beaumont d’Eon, który był jednak transseksualistą i szpiegował równie skutecznie raz jako twardy żołdak i kapitan dragonów, a innym razem jako zachwycająca kurtyzana, co musiało budzić fascynację.

Stany Zjednoczone są światowym mocarstwem, co oznacza, że jeśli na naszej planecie jest sto kilkadziesiąt państw, to w tyluż mają swoje komórki pełne tajnych agentów, pośród których zdarzają się i wybitni w branży. Cóż za – kolejny raz – niesłychana megalomania, że amerykańskich kongresmanów zainteresować ma akurat Kukliński? Skądinąd, co absurdalne, bo mają inne i aktualniejsze sprawy na głowie, gdyby nawet chciało im się babrać w życiorysie tego akurat szpiega, to trafiliby na rzecz śliską, gdyż – jak wiadomo – rząd USA nie zawiadomił Solidarności o nadchodzącym stanie wojennym, chociaż ponoć wiedział o tym właśnie od Kuklińskiego.

Polityka 23.2018 (3163) z dnia 05.06.2018; Felietony; s. 96
Reklama