Państwo cieknie. Setki milionów złotych płyną do zaprzyjaźnionych z władzą tzw. jednostek pozabudżetowych. Poza kontrolą. Tworzy się sieć powoływanych ad hoc instytucji, w których posady dostają ludzie powiązani z rządzącą prawicą.
Władza uprawiająca agresywną politykę kulturalną wykorzystuje artystów do swoich celów. Niektórzy twórcy zachowują się tak, jakby nie zdawali sobie z tego sprawy. To rodzi – delikatnie mówiąc – ogromne napięcia.
Kupiony przez Polską Fundację Narodową za ciężkie miliony jacht „I love Poland” został zawrócony z poetycznej misji rozsławiania Polski w świecie. I skierowany na prozatorski odcinek szkoleniowy.
Nowelizacja prawa prasowego, jeśli zostanie uchwalona, nieoczekiwanie może się okazać bronią na homofobiczne czy „antylewackie” wypowiedzi funkcjonariuszy władzy.
Maciej Świrski oraz „niezależne środowisko Reduty Dobrego Imienia” tropią antypolskość, tym razem w Netflixie.
5,5 mln zł pochłonęła wyprawa polskiego jachtu do stu portów świata – nie wiadomo, do ilu dopłynął, pewne jest, że po siedmiu miesiącach cumowania w amerykańskim porcie jacht w listopadzie 2019 r. dotarł do Europy.
Aż 33,4 mln zł PFN wydała na przedsięwzięcie określone enigmatycznie jako „promocja RP za granicą, w tym ochrona jej wizerunku”. Na czym miało to polegać – już nie wiadomo.
Przez cztery lata rządów PiS uzbierał na swoim koncie ponad sto afer. Przypominamy 10, które naszym zdaniem najbardziej obciążają ekipę dowodzoną przez Jarosława Kaczyńskiego.
Polska na zdjęciach wykorzystanych w ramach państwowej akcji propagandowej Heart of Poland jest niezwykła. Często dlatego, że w ogóle nie jest Polską. Internauci mają używanie.
Żeglarzom, którzy biorą udział w przedsięwzięciu „I love Poland”, trudno się w sumie dziwić: to szansa na przyjemną wycieczkę po świecie. Ale dlaczego państwo wciąż pompuje pieniądze w wątpliwe przedsięwzięcie – nie wiadomo. Podobnie jak nie wiadomo, czy ktoś za to odpowie.