Brawurowym przegłosowaniem zmian w ustawie o IPN polski parlamentaryzm pokazał, że obecnie jest jednym z najszybszych na świecie. Rekordowy czas biało-czerwonej drużyny pod wodzą prezesa Kaczyńskiego odnotowały wszystkie światowe agencje. Jak się okazało, ta drużyna jest doskonale wytrenowana i jak chce, to może, a nawet jak nie chce, to też może, pod warunkiem że ją Amerykanie trochę postraszą.
Szkoda, że nie wszyscy są tak wytrenowani jak Sejm i Senat. Z obozu rządzącego dochodzą niepokojące sygnały, że niektórzy utrudzeni wstawaniem z kolan Polacy utracili zapał, opadli na kanapy i wpatrzeni w telewizory popadli w samozadowolenie. Dlatego nie dziwię się, że na spotkaniu z mieszkańcami Strzelec Opolskich posłanka PiS Joanna Lichocka wezwała tych Polaków, żeby się ogarnęli. „Trzeba odłożyć pilota i wstać z kanapy. Na kanapie Polski nie zmienimy” – przypomniała Lichocka.
Zdaniem Lichockiej na wylegiwanie się na kanapie jeszcze przyjdzie czas, a teraz do zrobienia jest wiele rzeczy, które same się nie zrobią, np. wygranie wyborów samorządowych. Nie kryła jednak, że po trzech latach rządów PiS zadowolenie nas, Polaków, jest w pełni uzasadnione. „Mamy fajnego premiera, super panią wicepremier, całkiem sympatycznego prezydenta, a Jarosław Kaczyński stoi na czele obozu rządzącego. Cóż chcieć więcej?” – zapytywała zebranych.
Nie wiem, jak ci zebrani, ale powiem szczerze, że ja osobiście nic więcej już nie chcę, bo to, co wymieniła Lichocka, absolutnie mi wystarcza. Uważam nawet, że jako Polacy na aż tyle zwyczajnie sobie nie zasłużyliśmy. Jeśli miałbym uwagi, to tylko takie, że nie wiem, dlaczego Lichocka pominęła marszałka Karczewskiego, który też jest fajny i milusi, aż zęby bolą. No i uważam, że prezydent Duda mógłby być trochę bardziej sympatyczny dla pana Macierewicza, który jest przecież starszy, a jeśli coś źle robił, to dla Polski, a nie dla siebie.