Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ofiary Gwiazdy Śmierci

Jak prezes PiS wpływa na swoich ludzi

Po tym, co PiS zrobił z państwem, jego systemem, prawem, całymi branżami, środowiskami, tysiącami ludzi, nic już nie będzie takie samo. Po tym, co PiS zrobił z państwem, jego systemem, prawem, całymi branżami, środowiskami, tysiącami ludzi, nic już nie będzie takie samo. MP/Studio Polityka/Andrzej Hulimka/Reporter
Obóz rządzący stawia swoim ludziom duże wymagania: należy mieć moralną giętkość, zapomnieć o logice i uodpornić się na upokorzenia. Koszty takiej blankietowej lojalności mogą być jednak ogromne.
Marek Kuchciński, marszałek Sejmu, należy do najbardziej zaufanych ludzi prezesa, a zarazem najbardziej posłusznych.Andrzej Hulimka/Forum Marek Kuchciński, marszałek Sejmu, należy do najbardziej zaufanych ludzi prezesa, a zarazem najbardziej posłusznych.

Trzeba głosować, nie ciesząc się. Uznawać, że dwie sprzeczne ze sobą opinie są prawdziwe. Twierdzić, że czyjaś dymisja nastąpiła za zasługi. Mówić, że wprawdzie konstytucja została naruszona, ale to było konieczne. Że klęska jest sukcesem, a kapitulacja – aktem niezłomności. Że pieniądze się należały, ale i nie należały. Że miało się rację, wprowadzając kozę, i ma się rację, ją wyprowadzając.

To kręcenie, lawirowanie, zaprzeczanie samemu sobie, proste kłamstwa i te bardziej skomplikowane pojawiały się nieustannie, a już zwłaszcza przy okazji kwestii ustaw sądowniczych, ustawy o IPN czy tzw. afery nagrodowej. Wymagają one od ludzi władzy dużego samozaparcia, przekonania, że istnieje wyższy sens takiej postawy. Że jeżeli nawet samemu się nie zawsze rozumie, to jest jakaś mądrość wspólnoty i przywódcy, która przynosi alibi i ukojenie. Powstaje specyficzny stan zawierzenia, oddania własnej integralności w zewnętrzny zarząd. Nawet jeśli oznacza to traumy i jednak okresowe lęki o przyszłość. Krąg oddziaływania tego dziwnego stanu świadomości jest szeroki, poniżej wybrane przykłady.

Prezydent

Niedługo przypada trzecia rocznica zaprzysiężenia na urzędzie prezydenckim Andrzeja Dudy, który z emfazą zapowiadał w Sejmie, że będzie niezłomnym strażnikiem konstytucji. Może nawet dałoby się odtworzyć marzenie prezydenta o zachowaniu integralności, odgrywaniu samodzielnej roli politycznej, ale bilans tej szarpaniny jest głęboko smutny. Na koniec bowiem Jarosław Kaczyński w sprawach zasadniczych osiągnął, co chciał, widowiskowo łamiąc opór lokatora Pałacu Prezydenckiego.

Duda dostał się do tej specyficznej szarej strefy, jaką wyznaczył dla swoich ludzi lider PiS, z której od pewnego momentu – nie zawsze uświadamianego – nie ma już ucieczki.

Polityka 28.2018 (3168) z dnia 10.07.2018; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Ofiary Gwiazdy Śmierci"
Reklama