Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Polska importuje mnóstwo śmieci z zagranicy

Christian Wiediger / Unsplash
Poseł Krzysztof Brejza ujawnił wstydliwy dla PiS fakt: w 2017 r. import odpadów był dwukrotnie wyższy niż dwa lata wcześniej, za rządów PO i PSL.

Rząd rzekomo walczy z pożarami składowisk i jednocześnie pozwala, aby do Polski wlewała się rzeka śmieci, które potem płoną. Nie bez powodu Krzysztof Brejza, młody poseł Platformy Obywatelskiej, nazywany jest posłem śledczym. Zadaje w formie interpelacji trudne pytania i zmusza instytucje rządowe do odpowiedzi. To jego dociekliwość doprowadziła do ujawnienia wysokości nagród, jakie przyznawał sobie rząd Beaty Szydło. Teraz zainteresował się importem śmieci. Złożył w tej sprawie interpelację.

Dwa lata koniunktury dla śmieci

Z odpowiedzi Ministerstwa Środowiska, ujawnionej przez Brejzę na Twitterze, wynika, że do Polski wjechało w 2015 r. 154 tys. ton odpadów, w 2016 r. – 256 tys., a w 2017 r. już prawie 378 tys. Świadczy to niewątpliwie o tym, że importerzy śmieci w ostatnich dwóch latach wyczuli pomyślną koniunkturę i hulaj dusza, kary nie ma.

Odpady ściągano głównie z krajów UE. Najwięcej z Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Austrii. Ale też, jak szczerze wyznał resort środowiska, spoza Europy, w tym z Australii i – co wydaje się szokujące – z Nigerii. Pozwolenia na masowy import wydawano za czasów ministra Szyszki. Dane za pierwsze półrocze 2018 r. nie są jeszcze znane, nie wiemy więc, czy resort kierowany przez Henryka Kowalczyka wprowadził jakieś blokady. Z odpowiedzi na interpelację wynika, że raczej nie, bo – jak tłumaczą urzędnicy – „procedury i zasady wydawania decyzji na międzynarodowe przemieszczanie odpadów opierają się wprost na przepisach unijnych, tj.

Reklama