Pytanie jest ważne dla całej sceny politycznej, bo staje się coraz bardziej oczywiste, że bez lewicy Platforma i Nowoczesna będą zbyt słabe, żeby odebrać władzę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Przy czym wciąż nie jest jasne, czy właściwa droga prowadzi przez skupienie wszystkich w jednym bloku opozycji, czy potrzebne są dwie formacje, bo jedna nie zbierze wszystkich potrzebnych głosów. Odpowiedź byłaby prostsza, gdyby lewica potrafiła się zjednoczyć.
Sprzeczne wybory jeszcze niedawno planujących wspólną przyszłość polityczną Barbary Nowackiej i Roberta Biedronia świadczą o tym, że możliwość zbudowania jednej silnej formacji lewicowej jest co najmniej dyskusyjna. Do rywalizacji SLD i Razem dołącza jako trzeci ruch polityczny Roberta Biedronia, Barbara Nowacka odchodzi zaś do Koalicji Obywatelskiej, przynajmniej na wybory samorządowe. Zdarzenia te łatwo ze sobą powiązać jeszcze tak, że Nowacka ma zabezpieczyć Platformę Obywatelską i Nowoczesną przed odejściem wyborców do Roberta Biedronia. Choć ten ostatni budzi większe nadzieje, jednak poważnym atutem Nowackiej jest fakt, że to kwestia kobieca jest jedyną lewicową sprawą, z którą liczą się wszyscy w polityce, a jej symbolem jest właśnie Nowacka.
Tymczasem widać wyraźnie, że to nie zasoby ludzkie czy finansowe decydują dziś o koniunkturze politycznej. Platforma Obywatelska ma ich wystarczająco dużo. Batalia rozgrywa się w sferze symboli, w czym najbardziej biegły jest Jarosław Kaczyński. Dlatego dziennikarze i publicyści często gubią się, rozliczając PiS z podejmowanych decyzji i wyśmiewając te krzycząco irracjonalne, nie dostrzegając, że to właśnie te drugie stanowią o sile PiS przez swój wymiar symboliczny i ideologiczny. Kaczyński i jego drużyna jawią się demokratycznej opozycji jako banda szaleńców, która opętała naród, tylko nie wiedzieć czemu niemal wszystko w oczach wielkiej części opinii publicznej uchodzi jej na sucho.