Kraj

Krzyż i maszt

Fusy plusy i minusy

Polityka
Wzruszony i chwycony za serce prezes popisał się ryzykowną sugestią, że moc wiary da się mierzyć na metry.

Ponieważ mamy w Polsce bardzo mało krzyży, proboszcz z parafii Tuligłowy (woj. podkarpackie) postanowił wzbogacić kraj przynajmniej o jeden, za to solidny krzyż. Jako opiekun peryferyjnego sanktuarium maryjnego wiedział jednak, że sam krzyż, nawet wielki, nie wystarczy, by przyciągnąć uwagę mediów, polityków i turystów na wschodnie rubieże Polski. Zamyślił więc, że udoskonali – zbyt prostą? – ideę krzyża, robiąc z niego dwuskładnikowy pomnik na 100-lecie odzyskania niepodległości. Postumentem 25-metrowego stalowego krzyża jest betonowa „chrzcielnica” zwieńczona czymś, co ma przypominać kanciasty kielich mszalny, z którego wyrasta 32-metrowy maszt z zawieszoną u szczytu gigantyczną flagą państwową.

Proboszcz zdobył wsparcie parafian: jeden ofiarował działkę pod pomnik na wzgórzu, inni podjęli się wykonania. Agencje nie podają, ile wyniosło „dofinansowanie” ze strony Fundacji PGE. Jeśli ktoś ciekaw, niech tam zadzwoni, każdy przecież może. Fundacja z pewnością chętnie wesprze podobne inicjatywy. W końcu budowanie pomników (lub czegoś w tym guście) to teraz najmodniejszy i najtrafniejszy sposób wydawania pieniędzy przez spółki Skarbu Państwa. Czego się nie robi, żeby chwycić za serce pana prezesa Kaczyńskiego?

Bo pan prezes wprawdzie nie pofatygował się na odsłonięcie monumentu z napisem cokolwiek nadużywającym dużych liter: „Chrzest daje moc Zmartwychwstania. W 100. rocznicę odzyskania Niepodległości wdzięczni Bogu i Bohaterom Narodowym”, ale zdobył się na napisanie listu na tę okazję: „Jestem bardzo wzruszony, że Tuligłowy pamiętają [czyżby uważał, że nie chodzili tam do szkoły?], że w tak szczególny chwytający za serce sposób upamiętniają to niezwykłe wydarzenie sprzed wieku, jakim było odrodzenie się niezależnego państwa polskiego”.

Polityka 38.2018 (3178) z dnia 18.09.2018; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Krzyż i maszt"
Reklama