Odcisk krajobrazu
Odcisk krajobrazu. Polska ma swoją ładniejszą stronę, wcale nie jest monotonna
BARTEK DOBROCH: – Krajoznawca? To brzmi jakoś staroświecko.
ADAM ROBIŃSKI: – Pojęcie jest faktycznie mocno zakurzone. Krajoznawstwo jako idea polityczna wzięło się z czasów rozbiorowych. Polski nie było na mapach, ale istniała w świadomości jej mieszkańców. Pielęgnowanie tej wiedzy poprzez poznawanie polskiej ziemi i jej mieszkańców było odpowiedzią na zabiegi rusyfikacyjne i germanizacyjne. Kluczowe było m.in. rozpoznanie takich elementów jak mniejszości etniczne, kultura żydowska, łemkowszczyzna. W niepodległej Polsce krajoznawstwo zmieniło trochę swój cel, teraz miało pozszywać terytorium po rozbiorach, pokazać, że Galicja i wschodnie Mazowsze to jest jedność. Ale cały czas chodziło o obecnych na naszych ziemiach ludzi i ich kulturę.
A ty skupiasz się bardziej na tym, co przyrodnicze i krajobrazowe, a nie kulturowe?
Szukam pierwotnego znaczenia przywiązania do ziemi. Staram się wręcz unikać głębszych ludzkich kontekstów. Raczej nie jeżdżę po dworkach i po pałacykach, a opuszczone wsie w Karpatach znajduję przypadkiem. Nie jestem wierny tradycyjnemu rozumieniu krajoznawstwa, formatuję ten termin według własnych potrzeb. Pytam samego siebie: co to znaczy czuć się Polakiem? Możesz iść z flagą na marsz, a możesz też szczerze zainteresować się tym, co masz dookoła. Ta druga opcja rodzi moim zdaniem o wiele więcej owoców.
Krajoznawstwo kojarzy mi się jeszcze z czasami, w których się wychowaliśmy. Z PTTK, z popularnością takich periodyków jak „Poznaj Swój Kraj”. Po przemianach zainteresowaliśmy się światem poza Polską i ruszyliśmy z walizkami i plecakami na podbój obcych krajów.
Ale mnie się wydaje, że ten czas, gdy możemy polecieć za grosze do Australii, jest stanem tymczasowym.