Kraj

Szczyt dziwności

Kiedy ockną się ci, którzy dostali niedawno szmergla zakupowego podczas Black Friday, a dziś żałują kilku centów na podatek ekologiczny?

Zaczęło się od lotniska. Grażyna przyleciała do Warszawy, żeby razem z Sylwią omawiać w Muzeum Literatury dokonania Polek w stulecie zdobycia praw wyborczych przez kobiety. W biegu po odbiór walizki zatrzymała ją bramka z mundurowym. Okazało się, że każdy, kto przyleciał, musi się wylegitymować, zanim stanie na polskiej ziemi. Jak w czasach przed strefą Schengen.

Pierwsza absurdalna myśl: „Chcą mnie aresztować, bo mam mówić o kobietach. Pomocy, feminizm w zagrożeniu”. Nerwowe pytanie do dwóch pracownic Okęcia w bojówkach: „Dlaczego sprawdzają?”. Okazało się, że chodzi o szczyt klimatyczny ONZ, który ma się odbyć w Katowicach między 3 a 14 grudnia. Do Polski ściągnie około trzydziestu tysięcy gości, wśród nich mogą pojawić się politycy: Angela Merkel, Emmanuel Macron, ale i zaangażowani artyści, jak Bono czy Leonardo DiCaprio.

Nie tylko lotnisko w Warszawie tkwi już w pełnej gotowości bojowej. Na Śląsku i w Krakowie ogłoszono pierwszy stopień zagrożenia terrorystycznego, a krajobraz zasnutych smogiem polskich miast ubarwiają umundurowane postaci z owczarkami niemieckimi. Dyrektywy rządowego centrum bezpieczeństwa są jasne. Należy mieć baczenie na „dziwnie zachowujące się osoby” oraz „sytuacje niestandardowe”. Jakby najdziwniejsze nie było to, że możemy oddychać potwornie zanieczyszczonym powietrzem.

Zdumienie budzi również spot reklamujący szczyt klimatyczny. Zaczyna się zagadkowo: „Jest taki kraj, w którym klimat konsekwentnie się poprawia”. Suspens. Dalej napięcie rośnie, bo kraj ten „podejmuje praktyczne kroki, by zredukować emisję gazów cieplarnianych”, „wprowadza nowoczesne, przyjazne dla środowiska technologie, by produkować i oszczędzać energię”, „promuje niskoemisyjne środki transportu”.

Polityka 49.2018 (3189) z dnia 04.12.2018; Felietony; s. 95
Reklama