Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zapowiedział, że wzniesiony sześć lat temu pomnik duchownego, kapelana Solidarności, zostanie usunięty z przestrzeni publicznej. Jak to określił: „kulturalnie i z poszanowaniem zasad”. 11 grudnia głos w tej kwestii ma zabrać także rada miasta. Piotr Borawski, przewodniczący najliczniejszego klubu radnych PO, w mediach społecznościowych też opowiada się za usunięciem monumentu.
Zabranie pomnika z publicznego skwerku, nazwanego zresztą imieniem ks. Jankowskiego, wydaje się w tym momencie najlepszym wyjściem. Po publikacji reportażu w „Dużym Formacie”, gdzie przytoczono relację kobiety, która w dzieciństwie miała być wielokrotnie przez ks. Jankowskiego molestowana, pod pomnikiem najpierw pojawiły się dziecięce buciki i kartki z napisem „il”. Potem figura prałata została oblana czerwoną farbą. A gdy ją zmyto, obrzucona jajami. Zamiast znakiem upamiętnienia i chwały pomnik stał się znakiem hańby. Zaczął też pretendować do roli umownego miejsca walki z ilią w Kościele. Manifestację zorganizował tu ruch Dziewuchy Dziewuchom.
Czytaj także: Pośmiertna infamia prałata Jankowskiego
Niech poznamy fakty
Usunięcie pomnika nie rozwiązuje problemu definitywnie. Ludziom należy się wiedza, w jakim stopniu medialne opowieści są prawdziwe. Należy się ona tym bardziej, że mamy do czynienia z oskarżonym, który sam nie może zabrać głosu.