Mieliśmy rację. Trzy lata temu opisaliśmy w artykule „Biznes i medycyna” (POLITYKA 22/15) sprawę Wrocławskiego Medycznego Parku Naukowo-Technologicznego (później Data Techno Park), wielkiego informatycznego przedsięwzięcia, w którym Wrocławski Uniwersytet Medyczny miał większościowy pakiet. I, z niezrozumiałych powodów, tuż po tym, gdy udało się uzyskać dofinansowanie ze środków publicznych na stworzenie gigantycznej serwerowni (ponad 120 mln zł), przechowującej dokumentację medyczną wszystkich polskich obywateli, Uniwersytet Medyczny umorzył część swoich udziałów na rzecz Data Techno Parku. Decyzję o rezygnacji z większościowego pakietu podjął w imieniu uczelni rektor prof. Marek Ziętek, nie przedstawiając jej nawet senatowi do dyskusji. W zamian uczelnia miała otrzymać 5 mln 200 tys. zł płatne w pięciu nieoprocentowanych i nieindeksowanych ratach w ciągu pięciu lat. Suma, zaledwie po roku, przy kolejnej odsprzedaży akcji, została podwojona, była po prostu śmieszna w odniesieniu do wartości całej inwestycji.
Po publikacji artykułu zalała nas fala wniosków o sprostowania, co wyglądało na próbę zastraszenia redakcji. Także od rektora, który właśnie usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i narażenia uczelni na stratę w sprawie prywatyzacji Data Techno Park. Prof. Ziętek został zawieszony w funkcji rektora. To efekt śledztwa ABW i katowickiej prokuratury, dotyczącego przejęcia spółki Data Techno Park.
Zarzuty postawiono także prezesowi spółki. Marek Girek cztery lata temu był asystentem w Katedrze Zdrowia Publicznego, kierowanej przez prof. Andrzeja Falę. Ze swoim uczelnianym szefem i z dyrektorem jednego ze szpitali uniwersyteckich, Piotrem Nowickim, asystent Girek spotkał się w spółce ECTIZ ITmed.