JACEK ŻAKOWSKI: – Czy Okrągły Stół da się powtórzyć?
JANUSZ REYKOWSKI: – Gdzie?
W Polsce teraz.
Nie.
Za rok?
Też chyba nie.
A za pięć lat?
Raczej chyba też nie.
Dziś nie, za rok mniej nie, a za pięć lat jeszcze mniej nie?
Albo: dziś nie, za rok bardziej nie i za pięć lat jeszcze bardziej nie. Zależy, co się stanie.
Dlaczego nie?
Bo nie są spełnione warunki, które sprzyjały Okrągłemu Stołowi. Jednym z nich była ideologia Solidarności zakładająca, że trzeba zmienić Polskę w kierunku demokracji i suwerenności, ale bez rozlewu krwi, czyli przez rozmowy i porozumienie. Po drugiej stronie poglądy były podzielone. Jedni byli za użyciem siły, a inni za negocjacjami.
Jak dziś Ziobro i Macierewicz z jednej, a Bielan i Lipiński z drugiej.
Co do Ziobry i Macierewicza się zgodzę. Ale tu nie chodzi o pojedyncze osoby. To jest kwestia sposobów myślenia łączących grupy ludzi wewnątrz obu obozów. W obu były spore frakcje „gołębi”. Jaruzelski też szedł w tym kierunku i stopniowo odsuwał od władzy „jastrzębie”, czyli tzw. beton. Kilka lat po stanie wojennym po obu stronach zyskiwały przewagę gołębie, czyli opcja, że trzeba szukać porozumienia. Dziś po żadnej ze stron nie widać gołębi. Są może na marginesach, ale nie mają znaczenia.
Jak w pierwszych latach po stanie wojennym.
Wtedy dość szybko pojawiły się głosy, że trzeba rozmawiać.
Macierewicz wzywał do porozumienia z wojskiem.
A po stronie władzy wzywano do porozumienia ze zdrowym robotniczym trzonem Solidarności. Dziś takich wezwań nie ma.
Nie ma gołębi?