Kraj

Meandry pamięci, rafy polityki

Pomnik Mazowieckiego? Doradczyni prezydenta mówi: nie

Tadeusz Mazowiecki w Sejmie w 20. rocznicę powołania jego rządu. Tadeusz Mazowiecki w Sejmie w 20. rocznicę powołania jego rządu. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Wypowiedzi Zofii Romaszewskiej o Tadeuszu Mazowieckim świadczą albo o meandrach ludzkiej pamięci, albo o sile raf politycznego zacietrzewienia.

„Nie lubię Tadeusza Mazowieckiego” – ogłosiła publicznie Zofia Romaszewska, zagadnięta o ideę postawienia w Warszawie pomnika temu działaczowi środowisk katolickich w PRL, doradcy „Solidarności”, pierwszemu premierowi Wolnej Polski oraz specjalnemu sprawozdawcy Komisji Praw Człowieka ONZ podczas konfliktu bałkańskiego.

Czytaj także: Jak Tadeusz Mazowiecki przewidział politykę Jarosława Kaczyńskiego

Prezydent chce pomnika, doradczyni nie

Romaszewska uznała, że nie jest to dobry pomysł. Ba, popierającego koncept prezydenta Andrzeja Dudę potraktowała z pobłażliwością jako „młodego człowieka”, który „nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wyglądała rzeczywistość owych czasów”.

Kłopot nawet nie w tym, że Zofia Romaszewska jest doradcą tegoż Andrzeja Dudy, a on sam uzasadniał wsparcie dla monumentu Mazowieckiego tym, iż „bohaterowie polskiej wolności powinni mieć swoje pomniki”, odnosząc to do okresu 1989 r. Inna rzecz, że akcentował w tym kontekście nie Okrągły Stół czy wybory 4 czerwca, lecz dopiero 12 września, czyli powołanie gabinetu Mazowieckiego – przyznając przy okazji, wbrew swojemu obozowi politycznemu, że był on „pierwszym niekomunistycznym premierem”.

Kluczowe jest to, że Zofia Romaszewska jako argument przeciwko honorowaniu Mazowieckiego pomnikiem przywoływała jego zachowanie w lat 50 ubiegłego wieku: „wojny w Klubie Inteligencji Katolickiej, co się wyprawiało, jak były procesy lat 50.

Reklama