Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Taśmy Kaczyńskiego: pokrzywdzony staje się ściganym

Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro zastrasza adwokatów Birgfellnera. A prokuratura nie chce, choć powinna, przesłuchać Kaczyńskiego i Sawicza.

Nie ma śledztwa w sprawie Srebrnej i oszustwa wobec austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. W poniedziałek minął miesięczny termin, jaki prokuratura miała na decyzję, czy je podjąć, czy też odmówić wszczęcia postępowania. Gdyby wszczęła – oznaczałoby to, że istnieje „uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa” oszustwa, m.in. przez Jarosława Kaczyńskiego. Coś takiego w państwie PiS nie może się wydarzyć. Z kolei gdyby odmówiła – otworzyłoby to Austriakowi drogę do zaskarżenia tej decyzji do sądu. A więc kontrolowana przez rząd – czyli PiS – prokuratura utraciłaby pełną kontrolę nad tą sprawą.

Tak źle i tak niedobrze – dla PiS. Więc prokuratura nie dotrzymała miesięcznego terminu. Wprawdzie według prawa nie można go, jak w przypadku dwumiesięcznego terminu zakończenia śledztwa, przedłużyć. Ale w prokuraturze przyjęto praktykę, że ten termin traktuje się jako „instrukcyjny”, a więc taki, którego można bezkarnie nie dotrzymać. No i trwamy w sytuacji zawieszenia. Prokuratura ma pretekst: ciągle wzywa Austriaka na nowe przesłuchania, a do tego zażyczyła sobie, by obrona przetłumaczyła na polski 20 tys. dokumentów dotyczących tej sprawy. Ma więc czas.

Kto jest podejrzanym w sprawie „Srebrnej”

Podejrzanym w tej sprawie jest dziś dla prokuratury raczej Gerald Birgfellner. Już dostał karę 6 tys. zł grzywny za niestawienie się na dwa przesłuchania, mimo że mieszka za granicą, a termin przesłuchań nie został z nim uzgodniony. Teraz – jak doniosła „Rzeczpospolita” – szykuje się przeciwko niemu sprawę karno-skarbową za nieuiszczenie opłaty VAT od faktur, które przedstawił Jarosławowi Kaczyńskiemu za swoje usługi.

Reklama