Trwa gorący przedwyborczy czas ścierania się różnych poglądów i wizji politycznych. Dlatego, w ramach naszej rubryki Ogląd i Pogląd, chcemy dać Czytelnikom POLITYKI możliwość zapoznania się z różnymi, odmiennymi od siebie opiniami, pochodzącymi od autorów – publicystów, komentatorów, politologów – z rozmaitych środowisk ideowych. Zapytaliśmy ich, jak postrzegają dzisiejszą sytuację w Polsce, gdzie umiejscawiają zasadnicze punkty politycznego sporu, jakie przewidują scenariusze na przyszłość. W tym tygodniu naszym gościem jest publicysta tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha. W następnym – Michał Sutowski z „Krytyki Politycznej”.
Jeśli patrzeć na polskie życie publiczne AD 2019 z punktu widzenia państwowca i konserwatysty, wszystkie określenia, jakimi można by je opisać, sygnalizują zły stan rzeczy. Gdyby – zgodnie z estetyką mediów społecznościowych, miały to być hasztagi, mogłyby wyglądać tak: #kalizm, #ponaschoćbypotop, #dorżniemywatahy, #ciemnyludtokupi – i tak dalej. Przy czym obie strony wdrażają te hasztagi w życie z równą gorliwością. Ba, sięgają po nie nawet ci, którzy próbują się prezentować jako pozostający poza sporem dwóch obozów – jeśli przyjrzeć się tworom takim jak Wiosna czy Konfederacja.
Niełatwo zatem wybrać jedno pojęcie, najlepiej opisujące stan naszej polityki. Ostatecznie, po długich wahaniach, wybrałbym słowo nie tylko pokazujące fatalną cechę maksymalnie skonfliktowanej polskiej polityki, ale też niosące w sobie złowrogi ładunek: krótkowzroczność. Połączone z wieloma innymi złymi cechami, sygnalizuje, że nieuchronnie tracimy czas. Że zamknąć się może okno naszych możliwości, o ile już się to nie stało – tyle że tego jeszcze nie dostrzegliśmy.