Szanse na mandat w okręgu lubelskim są znikome, ale Zbigniew Bujak nie ma z tym problemu. Zapewnia, że o kandydowanie do Parlamentu Europejskiego w ogóle nie zabiegał. Obejrzał inauguracyjną konwencję Wiosny na Torwarze, poczuł energię nowego ruchu i pomyślał sobie, że warto przyjrzeć się temu bliżej, w miarę możliwości wesprzeć, czasem doradzić. A gdy już się z Biedroniem poznali (za pośrednictwem Barbary Labudy), lider Wiosny miał stwierdzić, iż grzechem byłoby nie wykorzystać Bujaka w nadchodzących wyborach.
Podczas oficjalnej prezentacji „jedynek” Wiosny był szczególnie fetowany. Ale gdy na koniec wszyscy kandydaci znaleźli się na jednej scenie, ustąpił miejsca kandydatom zazwyczaj młodszym co najmniej o pokolenie i stanął z boku. Nieśmiało podrygując (czy – jak sam mówi – bujając się) w rytm kampanijnej piosenki.
Dawna znajoma z podziemia komentuje, że nie zaskoczył jej Bujak wchodzący do Wiosny, ale Wiosna przyjmująca Bujaka. Przecież miała być ofensywa młodości na kontrze wobec „leśnych dziadków” obsiadających pozostałe partie. Z drugiej strony Bujaka uwiodła właśnie owa młodość. I już się dogadał z Biedroniem, że niezależnie od kandydowania zajmie się demokratyczną edukacją Przedwiośnia, czyli młodzieżówki Wiosny. Ma doświadczenie w pracy z nastolatkami, od lat prowadzi podobne warsztaty w szkołach. Opowiada tam o wartościach europejskich, konstytucji, obywatelskim zaangażowaniu.
– Czy już się zapisałem? Nie, ale to są szczegóły. Kiedy w naszych rozmowach mówię „my”, mam na myśli Wiosnę. Nie chodzi mi tylko o kandydowanie. To już ostatnie lata mojej aktywności i zamierzam je dobrze wykorzystać – podkreśla.
Bujak znika z notesów
Większość młodych z Przedwiośnia pewnie do końca nie wie, z kim ma do czynienia.