Czy Wiosna dostała zadyszki? Nie. Zadyszki można dostać po długim biegu, a Wiosna na razie ruszyła. Co więc takiego się stało, że partia, która wystartowała z kilkunastoma procentami w sondażach, teraz ma tych procent mniej? Zadziałały dwa czynniki. Jeden dość naturalny: długo wyczekiwany powrót Roberta Biedronia do krajowej polityki połączony z oczekiwaniem, że założy nową partię, nakręcił koniunkturę. Część tej koniunktury stworzyły liberalne media, które o Biedroniu sporo mówiły i pisały. Kiedy jednak wszedł do gry o wynik wyborczy, te same media zaczęły jego i jego partię traktować zupełnie inaczej.
Kiedyś eksperci, dziś także politycy
Drugi czynnik jest mniej oczywisty – Wiosnę zjada stres. Ci sami ludzie, którzy wcześniej jako eksperci w swoich dziedzinach wypowiadali się bardzo kompetentnie w mediach, teraz muszą się odnaleźć w nowej roli. Już nie jest tak, że dziennikarze zadają im pytania z ich dziedziny. Teraz pytać będą o wszystko: program partii, co partia myśli o bieżących wydarzeniach, jak skomentuje taką czy inną wypowiedź, która padła w przestrzeni publicznej. Muszą odpowiadać na pytania o życie prywatne. Każda z ich odpowiedzi będzie cytowana, każde potknięcie omawiane na Twitterze. Każde ich słowo będzie już nie tylko ich słowem, ale przypisywane będzie całej partii.
Robert Biedroń: Jesteśmy politycznym start-upem
Jeśli chodzi o pierwszy czynnik, to tutaj niewiele Wiosna może zrobić.