Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Biedroń i jego Wiosna mają być „trzecią drogą”. Jak kiedyś Kukiz

Konwencja partii Wiosna Konwencja partii Wiosna Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wyborcy to czują, bo z badań prognoz przepływu elektoratów wynika, że Biedroń zabiera wyborców Kukizowi właśnie.

Robert Biedroń oferuje ludziom dogadanie się ponad głowami polityków. Jego przemówienie na warszawskim Torwarze miało dowieść, że jest trzecia droga: polityka obywatelska, a nie partyjna. I on ją właśnie oferuje. Jego przemówienie było populistyczne, ale nie odwoływało się do niechęci i resentymentów, a do wspólnoty. Jeśli było o podziale, to na polityków i resztę obywateli. „Nie chcemy wojny polsko-polskiej. Chcemy dialogu, chcemy szacunku” – mówił. Nie wpisał się w anty-PiS, raczej w antypolityczność. „Kiedy patrzę na Polskę, po której jeździłem przez ostatnie miesiące, widzę wielu fantastycznych ludzi, miasteczka pełne werwy. A w środku widzę zamarznięty, zabarykadowany budynek Sejmu. Musimy to zmienić i wiemy, jak to zrobić”.

Biedroń: Nie chcemy wojny

Nawiązując do wojny PiS–PO, mówił: „My nie chcemy wojny. My chcemy wspólnie budować Polskę naszych marzeń. My chcemy wspólnoty”. Czyli wspólnota ponad głowami ścierającej się armii politycznych gigantów, które w zgiełku bitewnym traktują obywateli jak potencjalnych rekrutów w tej walce, nie dbając o ich dobro i dobro wspólne: „Chcemy głosować za czymś, a nie przeciwko komuś. To jest właśnie ten czas. Czas nowej generacji i regeneracji”.

Mówił o tym, że czas realizować marzenia, których przez 30 lat w Polsce „traktowanej przez polityków jak bankomat” realizować nie mogliśmy. A więc nawiązanie do „miałem sen” Martina Luthera Kinga. Było o równości: „Przyjechaliśmy tu, by powiedzieć im, że w konstytucji, której zawsze będziemy bronić, zapisaliśmy, że Rzeczypospolita jest dobrem wszystkich obywateli.

Reklama