Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Konfederacja antyeuropejska

Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy na konwencji w Lublinie Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy na konwencji w Lublinie Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta
Konwencja skrajnej prawicy nie przebiła się przez wydarzenia PiS i Koalicji Europejskiej. Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy może jednak utrudnić życie rządzącym.

Przyznać trzeba, że polska radykalna prawica potrafi zaskoczyć. Swoją sobotnią konwencję Konfederacja postanowiła ubarwić akcentem historycznym i postawiła na wejściu uwielbianych przez narodowców i korwinistów husarzy. Służą oni oczywiście jako popularny w tych środowiskach symbol dawnej chwały polskiego oręża, które w 1683 r. pod Wiedniem obroniło chrześcijańską Europę przed osmańską nawałą. Co prawda husarze Konfederacji nie mieli koni ani nawet skrzydeł, ale uwagę na pewno zwracali. Tę symbolikę oporu Polaków wobec wrogich imperiów (dziś rzecz jasna w postaci Unii Europejskiej) uzupełniało miejsce, w której konwencja została zorganizowana – Reduta Banku Polskiego, o którą w czasie powstania warszawskiego toczyły się ciężkie walki.

Czytaj także: „Konfederacja” skrajnej prawicy idzie do europarlamentu

Korwin-Mikke, Winnicki, Godek, Braun, Liroy-Marzec, Jakubiak

Sala wypełniona po brzegi. Było kilkaset osób, w przeważającej większości mężczyzn. W klapach marynarek mieczyki Chrobrego, krzyże Narodowych Sił Zbrojnych, korony partii KORWiN (jej lider często zwany jest – właśnie tak pisanym – Krulem). Konwencyjny standard: flagi Polski i Konfederacji, gdzieniegdzie tabliczki z hasłem „Bóg, honor, ojczyzna”. W tłumie przemykali liderzy – Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki, Kaja Godek, Grzegorz Braun, Piotr Liroy-Marzec, Marek Jakubiak. Majętny browarnik i jego Federacja dla Rzeczpospolitej to zresztą całkiem niedawny nabytek Konfederacji. Dołączył do sojuszu 6 marca, zapewne obawiając się, że jego młodemu ugrupowaniu nie uda się zebrać 70 tys. podpisów potrzebnych do startu w wyborach europejskich. Na konwencji pojawiło się też kierownictwo nowo utworzonej Partii Kierowców, której reprezentanci najpewniej znajdą się na listach Konfederacji.

Kaja Godek rozczarowana PiS

Jako pierwsza przemawiała naczelna antyaborcjonistka RP Kaja Godek, autorka kilku obywatelskich projektów zaostrzających prawo do przerywania ciąży (skierowanie jednego z nich do prac w komisji sejmowej doprowadziło do wybuchu Czarnego Protestu). Pewnie nie był to przypadek, bo Godek jest jednym z najcięższych dział Konfederacji. Środowiska anti-choice uwierzyły PiS, gdy w kampanii parlamentarnej 2015 r. obiecywało „ochronę życia od poczęcia”. Wiarygodna dla nich Godek, żarliwa antyfeministka i matka dziecka z zespołem Downa, jasno mówi o rozczarowaniu partią Jarosława Kaczyńskiego w tej dziedzinie. W swoim przemówieniu nie tylko atakowała PiS za to, że nie zaostrzył prawa aborcyjnego. Zarzucała mu też, że za jego rządów „edukatorzy w szkołach uczą dzieci, jak być homoseksualistami”. Zapewniała, że w przeciwieństwie do PiS Konfederacja „nie podda się terrorowi poprawności politycznej” ani „dyktatowi lobby feministycznego ani homoseksualnego”.

Czytaj także: Kaja Godek rusza na podbój europarlamentu, o którym nie ma pojęcia

Spadkobiercy odwiecznego Rzymu przeciw „eurosocjalizmowi”

Przemówienia Korwin-Mikkego, Winnickiego i Jakubiaka były suwerenistyczno-godnościowe, skupione na atakowaniu Unii Europejskiej i żaleniu się na złe traktowanie Polski w Europie. Lider partii KORWiN w charakterystycznym dla siebie stylu zarzucał wszystkim dużym partiom wspólne budowanie „eurosocjalizmu” w ramach układu zawartego rzekomo przy Okrągłym Stole. – Zdrada, zdrada! – entuzjastycznie reagowała sala na jego enuncjacje o tym, że „żadni Żydzi, tylko przedsiębiorstwo Holokaust” chce wyciągnąć z Polaków miliardy. – Europa to nie jest pijak Juncker, pedofil Cohn-Bendit czy inni wielbiciele Marksa. Europa to nie jest władza komisarzy z Brukseli czy ludzi do wynajęcia, takich popychadeł jak Donald Tusk. Europa to Rzym, Grecja i chrześcijaństwo. To cywilizacja łacińska! Jesteśmy Polakami, więc jesteśmy Europejczykami. Nie musimy nigdzie się zapisywać, by nimi być. Jesteśmy spadkobiercami odwiecznego Rzymu. Stajemy naprzeciw hord barbarzyńskich, które chcą zniszczyć rodzinę, tradycję, naród, ojczyznę, wolność. I wygramy! – wykrzykiwał Winnicki. Jakubiak z kolei dowodził, że „Europa nie patrzy na nas jak na poważnego partnera”. A czemu? – Bo zawsze jak się rano budzą, to boją się, że Polska może głowę podnieść. Oni się boją Polski i Polaków, boją się naszej historii. Do dziś te skurczybyki niemieckie nie wypłaciły nam prawie 2 bln zł odszkodowania!

Maria Mirecka-Loryś: Jesteście wspaniali!

Sala co jakiś czas przerywała przemówienia entuzjastycznymi okrzykami „Precz z Unią Europejską” czy „Bóg, honor, ojczyzna”. Taka była też reakcja na słowa Brauna o tym, że „nie będą zboczeńcy wychowywać naszych dzieci, nie będą Niemcy i Żydzi uczyć nas historii”. Ten radykalnie katolicki monarchista szybko jednak uśpił salę swoim kościelnym zaśpiewem i przydługimi opowieściami o Janie Chryzostomie Pasku i pielgrzymkach do Gietrzwałdu. Nieco ożywczy (i całkiem zabawny) był moment, w którym Braun zorganizował wśród publiczności zbiórkę na „ryngrafik dla Najświętszej Marii Panny strzyżowskiej”. Jako ostatni z liderów Konfederacji przemawiał Liroy, który mówił, że nie jest antyeuropejski, jest za to (na co publiczność zareagowała znacznie przychylniej) antyunijny. Po nim występowała jeszcze jedynie 103-letnia Maria Mirecka-Loryś. To nestorka polskiej radykalnej prawicy, przed wojną członkini Młodzieży Wszechpolskiej, a w jej trakcie komendantka główna Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Kobiet i kapitan Armii Krajowej. – Chyba Bóg pozwolił mi tak długo żyć, żebym mogła podziękować wam za to zaproszenie, że jestem uczestniczką takiego wielkiego zwycięstwa. Jesteście wspaniali! – mówiła.

Przemówienia były przeplatane nagraniami z wyrazami poparcia dla Konfederacji od różnych postaci życia publicznego. Przyznać wypada, że konfederatom udało się zebrać niezwykłą grupę podejrzanych, a nieprzyjemnych indywiduów. Był więc Jean-Marie Le Pen, znany choćby ze stwierdzenia, że komory gazowe były „detalem” drugiej wojny światowej. Był Stanisław Michalkiewicz, tropiciel masonów, komunistów i Żydów – twierdzi on m.in., że ci ostatni przy pomocy „Gazety Wyborczej” demoralizują Polaków, bo „żydokomuna nienawidzi ponad wszystko w świecie cywilizacji łacińskiej”. Był Matthew Tyrmand, który wsławił się m.in. twierdzeniem, że Piotr Kraśko to „pseudodziennikarz robiący loda politykom”.

Wyjście z Unii, „normalna rodzina”, homogeniczny naród

Na konwencji nie pojawiły się wątki, których dotychczas w narracji Konfederacji nie było. Większość przemówień była jednak mocna, a przekaz klarowny. PiS to skryci euroentuzjaści, którzy niewiele różnią się od PO. Nie zakazują aborcji, dopuszczają imigrację na niespotykaną skalę, pozwalają rozwijać się straszliwej homopropagandzie i tolerują (to lubiane na prawicy określenie) marksizm kulturowy oraz seksualizację dzieci. Boją się zagranicznych koncernów, żydowskich roszczeń i Brukseli, a za ich rządów Polska jest w Europie popychadłem. By ojczyzna odzyskała godność i suwerenność, konieczne jest wyjście z Unii, zapewnienie ochrony „normalnej rodzinie” i homogeniczności narodu. To zaś zagwarantuje jedynie Konfederacja.

Dla większości elektoratu przekaz ten (i sposób jego przedstawienia) będzie oczywiście absurdalny. Dla sojuszu skrajnej prawicy jest jednak naturalny, a przy okazji zapewnia realizację potencjalnie skutecznej strategii: mocnego uderzenia w PiS z prawej flanki i podważenia legitymizacji partii rządzącej wśród radykalnie nastawionych wyborców. To problem dla Kaczyńskiego, który starał się nie dopuścić do powstania „polskiego Jobbiku”. Będzie musiał kontrować narrację Konfederacji zagraniami w rodzaju ostatniego ataku na osoby LGBT+, co z kolei może zniechęcić elektorat bliższy centrum. Ta zależność będzie więc ograniczała ruchy Kaczyńskiego i działała na rzecz konfederatów.

Marek Jakubiak i słabość Kukiz ’15 na plus

Niewątpliwym wzmocnieniem było dla nich dołączenie do sojuszu Marka Jakubiaka, który startując osobno, podbierałby głosy korwinistom i narodowcom. Na ich rzecz działa jednak przede wszystkim słabość zupełnie ostatnio niewidocznego Kukiz ’15. – Duża radość u nas zapanowała, kiedy to usłyszeliśmy – mówił mi jeden z konfederatów, komentując niedawne nieoficjalne doniesienia o kłopotach ruchu Pawła Kukiza ze zbieraniem podpisów. Można się spodziewać, że koalicja skrajnej prawicy uzyska w maju wynik bliski progu wyborczego, a sporo wskazuje na to, że go przekroczy. Niewątpliwą trudnością jest fakt, że ze względu na bezprecedensowe problemy z rejestracją partii KORWiN nie może skorzystać z gromadzonej przez trzy i pół roku subwencji. Mimo wszystko jednak kandydaci w rodzaju wiernego pretorianina Korwin-Mikkego Konrada Berkowicza (jedynka w okręgu małopolsko-świętokrzyskim) czy wiceszefa narodowców Krzysztofa Bosaka (pierwszy w Warszawie) mają szanse na zdobycie mandatów.

Tej siły nikt nie powstrzyma?

Czy będzie to jednak oznaczało, że spełniły się sny polskich korwinistów i narodowców? Że – jak lubią powtarzać – tej siły nikt już nie powstrzyma? Niekoniecznie, tak samo jak nie oznaczało tego wejście poprzedniej partii Korwin-Mikkego do europarlamentu pięć lat temu. Wybory europejskie sprzyjają radykalnym partiom, a trwałość sojuszu Konfederacji nie jest pewna – zbyt wielu jest w nim pretendentów do roli lidera. A i PiS pewnie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Ludwik Dorn: Prawicowa konkurencja PiS

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną