Straumatyzowane wojną, wielodniową podróżą, niepewnością o przyszłość i co do tych, którzy zostali w kraju, Kaja Godek postanowiła wyedukować, co to wartości życia alla polacca.
Stawka legalizmu jest wysoka. Na jego ołtarzu złożono ofiarę z Izy, Agnieszki, Dominiki. Niestety mogą nie być jedynymi. Zosie, Krysie, Basie, Marysie... Narzeczone, żony, córki, siostry, przyjaciółki… Tumanione i ubezwłasnowolniane często perfidnym przekazem: Bóg tak chciał, Bóg dał, Bóg wziął!
W szpitalu w Pszczynie kontrola NFZ wykryła „rażące nieprawidłowości m.in. w organizacji, sposobie realizacji i jakości udzielonych świadczeń” zmarłej tam na sepsę ciężarnej Izabeli.
Działacze Fundacji Życie i Rodzina porównywali „ruch LGBT” do komunistów, faszystów i nazistów. A PiS, ustami posła Piotra Kalety, poinformował, że jeśli poparcie ustawy Godek zakazującej tęczowych marszów to powrót do średniowiecza, to „chcemy być w średniowieczu”.
Sumień polskich duchownych nie rani wzywanie do łamania konstytucji. Nie widzą też nic zdrożnego w szydzeniu z zasad Unii i równoczesnym sięganiu po pieniądze z jej kasy.
Działaczka antyaborcyjna Kaja Godek forsuje zakaz marszów równości pod tęczowymi flagami. Do podpisywania petycji w tej sprawie włączają się już księża rzymskokatoliccy.
Działaczka antyaborcyjna Kaja Godek jest oburzona faktem nękania jej przez służbę zdrowia ze względu na posiadane poglądy.
„Spalę was albo wysadzę w powietrze!” – krzyczał uzbrojony mężczyzna, który wdarł się na oddział położniczy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Na sejmowym afiszu znów zagościło aborcyjne przedstawienie. Inaczej się tego nazwać nie da; wszyscy doskonale wiedzą, że parlament nie ruszy na poważnie tego tematu i żadnej zaostrzającej ustawy nie uchwali. Nie chce tego na serio ani Kościół, ani Jarosław Kaczyński.
Władza pokazała, ile dla niej znaczą obywatelskie inicjatywy. Bardzo ważne i drażliwe kwestie społeczne, o których powinno się poważnie dyskutować, zostały kompletnie strywializowane.