Społeczeństwo

Kaja Godek nie wytrzymała. Piekło Polek wylewa na Ukrainki

Kaja Godek Kaja Godek mat. pr.
Straumatyzowane wojną, wielodniową podróżą, niepewnością o przyszłość i co do tych, którzy zostali w kraju, Kaja Godek postanowiła wyedukować, co to wartości życia alla polacca.

Uciekające do Polski Ukrainki już zaczynają rozumieć, jak to jest być Polką lub mieć stały pobyt w naszym kraju i być kobietą w wieku reprodukcyjnym. Część z nich trafia na porodówki, wciąż obciążonych traumą po bezsensownych śmierciach Izabeli i Agnieszki, inne z kolei natykają się na problemy z dostaniem drogiej i trudno dostępnej antykoncepcji.

Do tego koszmaru dokłada właśnie swoje trzy grosze Fundacja Życie i Rodzina. Straumatyzowane wojną, często wielodniową podróżą, niepewnością o przyszłość i co do tych, którzy zostali w kraju, Godek postanowiła wyedukować, co to wartości życia alla polacca.

200 tys. ulotek o „zabijaniu dzieci”

Jak zaalarmowała Grupa Stonewall, Fundacja Życie i Rodzina przygotowała do rozdania 200 tys. ulotek opatrzonych zdjęciami z płodobusów i dwujęzycznym cytatem z Matki Teresy z Kalkuty o tym, że od wojny gorsza jest aborcja. Na odwrocie pada z kolei sugestia, by na wszelkie próby pomocy w przerywaniu ciąży reagować zgłaszaniem na policję, gdyż „aborcja to zabójstwo” i ktoś właśnie „organizuje środki, aby zabić Pani dziecko”.

Na razie ulotki istnieją głównie w postaci zdjęcia na Instagramie Fundacji Życie i Rodzina, jednak według portalu gazeta.pl jest to „element większej antyaborcyjnej kampanii pt. Aborcjonistki żerują na ofiarach wojny”.

Tymczasem środowiska kobiece już od wielu dni mobilizują się w obliczu kryzysu. Wskazują, że rosyjska inwazja na Ukrainę nie tylko uderza w prawa reprodukcyjne i seksualne, ale po prostu ma wszelkie szanse przyczyniać się do skokowego wzrostu przestępstw takich jak gwałty czy handel ludźmi. Zwracają uwagę, że przez rozmaite bariery prawne i obyczajowe w wielu krajach przyjmujących uchodźczynie (na Węgrzech, w Słowacji, Rumunii i w szczególności Polsce) nie można nawet liczyć na minimalny standard opieki kryzysowej w obszarze zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego, który obejmuje m.in. swobodny dostęp do antykoncepcji – w tym awaryjnej – aborcji, również z przesłanek medycznych, opieki okołoporodowej czy osłonowych leków na choroby przenoszone drogą płciową.

Po co Ukrainkom antykoncepcja czy aborcja?

Polki mają świadomość, że państwo, oględnie mówiąc, nie pomaga, standardy zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego są opresyjne, ale dzięki wiedzy przekazywanej pocztą pantoflową i rozpoznawania różnych sytuacji „bojem” wielkim wysiłkiem można doprowadzić np. do obdukcji po gwałcie, zorganizować leki, wykłócić się w szpitalu o właściwe traktowanie na porodówce itp. Wyobraźmy sobie jednak wylądowanie u polskiego ginekologa w zupełnie nowym kraju, z barierami językowymi i właściwą nowo przybyłym nieśmiałością. I to pytanie, które usłyszałam już nie wiem ile razy: „Po co Ukrainkom w Polsce antykoncepcja czy aborcja? Przecież ich mężczyźni zostali w kraju…”.

Na szczęście odzew polskich ruchów kobiecych na arogancję akcji Fundacji Życie i Rodzina był natychmiastowy. Szalenie popularna feministyczna graficzka Marta Frej wypuściła memy z napisem po polsku i ukraińsku: „Siostry Ukrainki, przebaczcie nam Kaję Godek”.

Z kolei adminki grupy Dziewuchy Dziewuchom ironicznie skomentowały kolejnymi memami, w tym grafiką z ekranem telefonu komórkowego i tekstem: „Gdy nie lubią cię Polki, a nawet muminki, czas płodami dręczyć Ukrainki”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną