Jarosław Kaczyński, prezentując swoją „piątkę”, popełnił istotny intelektualny błąd: wziął pod uwagę wyłącznie głosodajność, ale nie uwzględnił głosograbstwa.
W ramach rozmów „ostatniej szansy” PiS przedstawił nauczycielom propozycję „nowej umowy społecznej dla oświaty”, której łatwo wyliczalne konsekwencje polegają na obniżeniu średniej stawki godzinowej i poważnych redukcjach zatrudnienia, co było – jak w „Klubie Pickwicka” mawiał Sam Weller – obelgą połączoną z obrazą. Nauczyciele zareagowali w sposób łatwy do przewidzenia i od 8 kwietnia zapowiedzieli strajk.
Mamy trzy podmioty współtworzące sytuację: PiS i jego rząd, nauczycieli zrzeszonych w związkach oraz opozycję polityczną.
Polityka
15.2019
(3206) z dnia 09.04.2019;
Komentarze;
s. 8