Obóz rządzący postanowił ostentacyjnie złamać strajk nauczycielski. Miała to być demonstracja siły, pokazowa lekcja stanowczości, a zarazem przestroga dla innych grup zawodowych i społecznych. Typowa liberalna władza zapewne nie wytrzymałaby spowodowanego strajkiem społecznego napięcia i chciałaby się jakoś dogadać. Ale PiS z napięcia wręcz żyje, z konfliktu czerpie energię, bo to pozwala dzielić i wykluczać, czyli daje instrumenty do podtrzymania politycznej dynamiki.
Populistyczny rząd – to reguła dla takiej formy władzy – traktuje sam siebie jako tak mocną emanację suwerena, że nie toleruje konkurencji w postaci innych wspólnot, organizacji, związków, zwłaszcza występujących z roszczeniami.