Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Świadectwo

Film Sekielskich po raz pierwszy od dawna wprowadził rozdźwięk w stanowiskach episkopatu i PiS. Czy to tylko incydent, czy może początek trwałego procesu?

Zdanie – „Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę” – będzie się za Jarosławem Kaczyńskim ciągnęło. I może mu przynieść pecha. Kaczyński, człowiek uformowany w PRL, sięgając po tę frazę, musiał mieć świadomość, że przywołuje mocno osadzony w polskiej historii cytat, któremu starsze pokolenia bez trudu dopisują dalszy ciąg. W czerwcu 1956 r. ówczesny premier Józef Cyrankiewicz użył wobec zrewoltowanych poznańskich robotników otwartej pogróżki; „każdy, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie”. To nie jest fraza warta, w jakiejkolwiek formie, przywracania polskiej polityce, nawet dla potrzeb kampanii wyborczej. „Ręka podniesiona na Polskę” zawsze będzie brzmiała jak oskarżenie o zdradę, a jeśli tak mówi faktyczny szef państwa, mamy do czynienia z niedopuszczalną w demokratycznym państwie groźbą wobec oponentów.

Srożenie się PiS na razie przybrało groteskową formę policyjnych szykan wobec autorki obrazka „Matki Boskiej Tęczochowskiej”, ale sens przekazu był jasny: zrównując krytykę instytucji z atakiem na Polskę, Kaczyński zaoferował ludziom Kościoła opiekę i ochronę ze strony aparatu państwa, ustawiając się w roli ich protektora i obrońcy przed atakami „wrogów naszej wiary”. Z nadzieją, rzecz jasna, na propagandowy, kampanijny rewanż ze strony biskupów i proboszczów.

Wciągnięcie do kampanii wyborczej, w jej ostatniej fazie, „uczuć religijnych” zdało się kolejnym genialnym posunięciem prezesa PiS; choć nie wiadomo, czy taki był plan piarowców PiS, czy, tak jak ze sprawą „karty LGBT”, PiS wykorzystał jedynie dogodny pretekst, „piłkę wystawioną przez przeciwników”.

Polityka 20.2019 (3210) z dnia 14.05.2019; Przypisy Naczelnego; s. 5
Reklama