Rada Stała episkopatu rzymskokatolickiego wezwała katolików do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Szczęśliwie nie podpowiada, na kogo mają głosować. Nie wymienia w swym „Słowie” żadnych nazw ani nazwisk związanych z bieżącą polityką. Biskupi sugerują, że katolicy, stawiając X na karcie wyborczej, mają się kierować „właściwie ukształtowanym sumieniem”. I cytują Jana Pawła II, że bez Chrystusa nie może być trwałej jedności.
Czytaj także: Biskupi listy piszą
Głos na Europę, ale z Chrystusem
Wymowa dokumentu wydaje się taka jak zawsze: bądźmy za, a nawet przeciw. Za Europą, ale z Chrystusem. Co to konkretnie znaczy, biskupi nie precyzują. Ma wystarczyć słowo „naszego” papieża. Domyślamy się jednak, że biskupi ostrzegają pośrednio przed Europą BEZ Chrystusa. No dobrze, ale jak ma to rozumieć wyborca katolik? Co jeśli jego sumienie podpowiada mu, aby zagłosował na partie proeuropejskie z Koalicji Schetyny lub na Wiosnę Biedronia? Czy to byłby głos za „Europą bez Chrystusa”?
Taka jest cena za kościelną nowomowę. Są sytuacje, w których można po prostu nie zabierać głosu. Taka jest obecna sytuacja Kościoła. Jego wiarygodność dramatycznie kruszeje na tle