Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

PiS zdecydowanie wygrywa. Ale to jeszcze nie koniec

Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński w sztabie PiS Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński w sztabie PiS Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wybory europejskie zmobilizowały rekordową liczbę Polaków. Zwyciężył bardzo wyraźnie PiS, ale wciąż nie jest przesądzone, że będzie rządził Polską po jesiennych wyborach do Sejmu. [AKTUALIZACJA]

Największą niespodzianką w tych wyborach była frekwencja. Owszem, większość obserwatorów spodziewała się, że będzie najwyższa w historii, ale też poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko – dotychczas odsetek głosujących w wyborach europejskich nie sięgnął pułapu 25 proc.

Ewa Siedlecka: Koalicja straciła. I na strachu przed PiS już nie zyska

Frekwencja zwiększa wagę tych wyborów

Prawie nikt nie oczekiwał, że znacząco przekroczy ona 40 proc. Takie wyniki były do tej pory zarezerwowane dla wyborów krajowych. Przypomnijmy, że największa chyba zmiana w polskiej polityce po 1989 r. – zwycięstwo PiS i PO w wyborach do Sejmu w 2005 r. – odbyła się przy frekwencji nieco powyżej 40 proc.

Tak duże zainteresowanie Polaków sprawia, że waga tegorocznych wyborów europejskich jest większa, niż mogliśmy przypuszczać. Przedstawiciele partii mówili o tym głosowaniu, że będzie próbą generalną przed wyborami do Sejmu, Grzegorz Schetyna nazwał je nawet „pierwszą połową meczu”. Dopiero jednak głosujący nadali tym zapowiedziom realny kształt. Dlatego do wyniku niedzielnego głosowania należy przyłożyć dużą wagę. Co więc oznacza ta „pierwsza połowa”?

PiS: wygrana bitwa, ale nie wojna

Partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowanie wygrała wybory, ale też zaangażowała w tej kampanii wielkie zasoby. Zaczęła od bezprecedensowych obietnic socjalnych – z rozdawnictwem na tę skalę nie mieliśmy jeszcze do czynienia w historii polskiej polityki po 1989 r.

Reklama