Tropienie faszystów w środowiskach faszystowskich jest zadaniem dziecinnie prostym, dlatego policja i prokuratura niechętnie się tym zajmują. Zdemaskowanie grupki faszystów akurat w takich środowiskach nikomu chwały nie przyniesie, bo każdy wie, że zwolennicy faszyzmu się z nich wywodzą.
Znacznie ambitniejszym zadaniem jest znalezienie faszystów tam, gdzie wiadomo, że ich nie ma, np. w środowiskach antyfaszystowskich, w których dziś może ich nie ma, a może są, tylko ktoś musi ich znaleźć. Dlatego z zainteresowaniem przeczytałem informację o tym, że katowicka prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie publicznego propagowania nazistowskiego ustroju państwa przez uczestnika legalnej antyfaszystowskiej pikiety, podczas której trzymał on w rękach tablicę z napisem „Nacjonalizm nie przejdzie” oraz rysunkiem człowieczka okładającego pałką uciekającą swastykę. Już w trakcie pikiety podejrzanego wylegitymowało dwóch ubranych po cywilnemu policjantów, zaś kilka dni później z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach otrzymał on zawiadomienie, że wydział kryminalny zajmujący się najpoważniejszymi przestępstwami wszczął dochodzenie w sprawie propagowania totalitarnego ustroju państwa.
O tym, jak skomplikowana i niejednoznaczna jest sprawa, świadczy choćby to, że nie wiadomo, kto ją prowadzi. Policja uważa, że dochodzenie wszczęła na polecenie prokuratury, a sama wykonuje jedynie zlecone przez nią czynności. Z kolei prokuratura zaprzecza, że z własnej inicjatywy zlecała takie czynności, przyznaje natomiast, że nakazała policji przeprowadzenie czynności sprawdzających polegających na rozpytaniu i wylegitymowaniu, po tym jak jeden z mieszkańców złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas pikiety.
Według mnie najważniejsze jednak, że dochodzenie zostało wszczęte i zdaniem prokuratury nie ma możliwości zatrzymania go, jest więc szansa, że tym razem uczestniczący w antyfaszystowskiej pikiecie kryptonazista propagujący totalitarny ustrój państwa zostanie wreszcie ujawniony i poniesie karę.