Kraj

Urodziny Jarosława Kaczyńskiego: życzeń nie będzie

Jarosław Kaczyński podczas II Kongresu Porozumienia Centrum, Sosnowiec, kwiecień 1993 r. Jarosław Kaczyński podczas II Kongresu Porozumienia Centrum, Sosnowiec, kwiecień 1993 r. Waldemar Kompala / Agencja Gazeta
Z takich okazji jak zacnie okrągłe, bo siedemdziesiąte, urodziny sporządza się zwykle bilans osiągnięć jubilata. W przypadku Jarosława Kaczyńskiego jest z tym kłopot. Ba, musiałby to być raczej antybilans.

Owszem, Jarosław Kaczyński bez wątpienia godnie zachował się w czasach PRL. Sprzeciw wobec komunistycznej władzy w postaci współpracy z KOR-owską opozycją wymagał wtedy odwagi. Dlatego słabe są dzisiejsze kpiny z prezesa PiS, że przespał wprowadzenie stanu wojennego, nie został internowany itd. Zwłaszcza że i potem angażował się w działalność solidarnościowego podziemia – czego symbolicznym zwieńczeniem był udział w strajkach gdańskich lata 1988 r. (co wciąż wymagało – wbrew dzisiejszym mędrkom – determinacji i wcale nie było oczywistym i częstym wyborem).

Należał wreszcie Jarosław Kaczyński (wraz z bratem Lechem oczywiście) do architektów pookrągłostołowej rzeczywistości. By wspomnieć tylko jego i jego brata rolę przy Okrągłym Stole, a potem udział w negocjacjach z tzw. stronnictwami satelickimi partii komunistycznej, czyli z SD i PSL, o zmianie sojuszu i wsparciu ewentualnego gabinetu solidarnościowej opozycji (skądinąd w imię hasła „Wasz prezydent, nasz premier”). Inną już sprawą jest, że dziś niezręcznie o tym ostatnim Kaczyńskiemu pamiętać, bo właśnie na negacji tego sposobu obalenia systemu oparł (z mocnymi słowami o okrągłostołowej zdradzie) historiozofię swojego aktualnego obozu.

Polityczny „dorobek” Jarosława Kaczyńskiego

Ale potem było już tylko źle. By wspomnieć rozpętanie „wojny na górze” i wpływ – poprzez Kancelarię – na mało chwalebny styl prezydentury Lecha Wałęsy. A potem nagły zwrot: palenie kukły byłego szefa, akces do nocy teczek 1992 r. i nazywanie (do dziś) dawnego politycznego patrona i szefa „Bolkiem”. Szemrane, łagodnie mówiąc, a całkiem spore, interesy czysto biznesowe (symbolem spółka Telegraf). I wreszcie upragnione objęcie władzy. Pierwszy rząd PiS testujący metody sterowania społecznymi nastrojami (teza o wszechobecnym układzie czy manipulacje historią), wykorzystujący dla partyjnych celów przejęte instytucje państwa (tzw. ciąg technologiczny w postaci upolitycznionych służb specjalnych i prokuratury) i bezwzględnie zdradzający koalicjantów.

W końcu obecna kadencja sterowana przecież – czego nikt nawet już nie ukrywa – też przez Jarosława Kaczyńskiego, tyle że w mającej zwalniać od odpowiedzialności prawnej formule backseat driver (na szczęście w rzeczywistości również za delikty popełnione „z tylnego siedzenia” można stanąć przez sądem – trzeba tylko, by wymiar sprawiedliwości okazał się dostatecznie zdeterminowany).

Wyznaczniki tych ostatnich lat są zaś już najgorszego gatunku (a może lepiej powiedzieć: sortu, panie prezesie?). Po pierwsze, łamanie konstytucji i budowanie drogą pełzającego zamachu stanu państwa jedynowładztwa PiS.

Ale zaraz potem propagandowe kłamstwa, nakręcanie mowy nienawiści („mordy zdradzieckie” weszły już do czarnych annałów politycznej polszczyzny), nomenklatura na miarę PRL-u, znowu szemrane, a wielkie biznesy (choćby spółka Srebrna), populizm – nie tylko socjalny, ale też, by tak rzec, ideowy i historiozoficzny.

Talent Jarosława Kaczyńskiego

Bodaj właśnie mącenie w głowach rodaków oraz wydobycie najgorszych polskich cech i uprzedzeń w imię utrzymania władzy jest największą winą Jarosława Kaczyńskiego. Zniszczenie poczucia zasłużonej dumy z wywalczonej wolności i zbudowania demokratycznego państwa na rzecz wzbudzenia poczucia niezasłużonej wyższości, czy raczej narodowej pychy i buty, będzie mieć niestety skutki mentalnościowe na pokolenia. Podobnie jak zniweczenie szacunku dla instytucji demokratycznych (sądownictwa, ale i przecież również parlamentu), praw ekonomii, społecznej roli elit itd. Na dodatek przy okazji Kaczyński z właściwym sobie brakiem skrupułów spostponował pamięć wielu rodaków – w tym, zdawało się, towarzyszy wspólnej walki – faktycznie zasłużonych dla wolnej Polski.

Życzeń zatem nie będzie. Poza tym najwyżej, by nie spełniło się jego, rzucone może wcale nie żartem, marzenie: o sprawowaniu władzy niczym kanclerz Konrad Adenauer – do dziewięćdziesiątki. Bo też i żadnym genialnym politycznym strategiem Jarosław Kaczyński, wbrew lansowanej opinii, nie jest. Mężem stanu też nie. Ma co najwyżej talent do wyczuwania najpodlejszych pokładów polskiej duszy i potrafi te najgorsze przymioty rodaków cynicznie wykorzystać.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną