Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kto się fraternizował? To nie wódka zmieniła w 1989 r. losy Polski

Obrady Okrągłego Stołu Obrady Okrągłego Stołu Krzysztof Pawela / Forum
To, że w Magdalence negocjatorzy opozycji wypili do kolacji parę kieliszków z przedstawicielami peerelowskich władz, na losy świata i Polski raczej nie wpłynęło.

„Mój śp. brat Lech Kaczyński nie fraternizował się podczas obrad w Magdalence” – ogłosił prezes PiS. Kłamać musi zatem w tej kwestii Donald Tusk, który wspomniał o tym w swoim przemówieniu podczas gdańskich obchodów rocznicy wyborów 1989, a który – zdaniem Kaczyńskiego – „kłamie w każdej sprawie”. Kłamać muszą również zdjęcia z tych prowadzonych wiosną 1989 r. negocjacji, podczas których liderzy opozycji ustalali z czołówką komunistycznych władz reguły planowanych rozmów Okrągłego Stołu.

Czytaj także: Czesław Kiszczak i Lech Kaczyński listy pisali

Nie fraternizowali się

Gdyby nos Kleopatry był krótszy, inne byłyby losy świata – dowodził Blaise Pascal. Chodziło, przypomnijmy, o magiczny wpływ, jaki uroda królowej Egiptu wywierała na najpotężniejszych władców starożytnego świata, m.in. Juliusza Cezara i Marka Antoniusza.

W Magdalence wszelako to, że negocjatorzy opozycji wypili do kolacji parę kieliszków z przedstawicielami peerelowskich władz, na losy świata i Polski raczej nie wpłynęło. Trudno byłoby też dowieść, że konsekwencją tego była, by użyć retoryki Kaczyńskiego, fraternizacja obu stron. Wystarczy prześledzić stenogramy okrągłostołowych obrad i poczytać relacje uczestników, by przekonać się, że o żadnym złagodzeniu stosunku do komunistów czy odstąpieniu od kluczowych postulatów nie było mowy.

Jakie to ma znaczenie?

Rzeczywiste znaczenie dla przebiegu wydarzeń miały zresztą nawet nie ustalenia Okrągłego Stołu, lecz wynik pierwszych wolnych od lat, choć tylko częściowo demokratycznych wyborów 4 czerwca. I to nie tylko przez skalę poparcia dla solidarnościowej opozycji, ale też – z drugiej strony – relatywnie niską, zważywszy na przełomową wagę wydarzenia, frekwencję. Swoje zrobiła też oczywiście sytuacja międzynarodowa i multum innych czynników.

Jarosław Kaczyński zdołał już wywindować swojego brata na liczne pomniki. Ba, próbuje zrównywać go z Józefem Piłsudskim (pochówek w Krypcie Wawelskiej), a nawet stawiać wyżej (wizualne zdominowanie przez monument Lecha Kaczyńskiego pomnika Marszałka na stołecznym pl. Zwycięstwa). Trudno się dziwić, że kreuje go na jedynego sprawiedliwego także w Magdalence (choć w kwestii wódki potrafił akurat oddać honor Władysławowi Frasyniukowi i Tadeuszowi Mazowieckiemu). Wszak w jego środowisku i elektoracie uchodzi ona za symbol zdrady i najgorszego zła, a do wylansowania tej wizji przyczynił się walnie właśnie Kaczyński. Ale żeby tak się zaperzać akurat przy kwestii tak mało znaczącej jak wódka (czerwonego wina gen. Kiszczak wtedy nie podał) do kolacji i parę zjadliwych w sumie toastów...?

Czytaj także: „W samo południe” 30 lat później

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną